„Lud tu twardy jak skała, mocniyjsy jak smyreki, obycaji góralskik nie popuści na wieki” – tak pisał o miejscowej ludności Józef Pitorak, wybitny Bukowianin, a przede wszystkim wielbiciel podhalańskiej tradycji i obyczajów. Potwierdzenie tych słów znajdziemy w bogatej historii miejscowości: począwszy od jej powstania po osiągnięcie pozycji jednej z najchętniej odwiedzanych kurortów turystycznych w południowej Polsce.
Jak to drzewiej w Bukowinie bywało…
– Wiadomo, że Bukowina nie zawdzięcza swojej nazwy porastającym niegdyś górskie zbocza bukom. Najprawdopodobniej wywodzi się ona od nazwiska zasadźcy, „ uczciwego Kaspra Bukowińskiego", którego za „staranie i pilność” na rzecz osady mianowano wójtem. Za czasów zaboru austriackiego, gdy wieś wchodziła w skład Galicji, nazwę miejscowości pisało się przez literę „v”. – wyjaśnia Krzysztof Kramarz, dyrektor ds. marketingu BUKOVINA Terma Hotel Spa. – W 1935 roku doszło do kolejnej zmiany. Aby odróżnić miejscowość od innej Bukowiny, położonej na północnym Podtatrzu, wieś zyskała przydomek „Tatrzańska” – dodaje Krzysztof Kramarz.
Cofnijmy się w czasie, aby stać się świadkami powstania Bukowiny, kiedy pierwsi osadnicy podjęli próbę zasiedlenia dzikich i nieujarzmionych przez człowieka terenów… Ziemie te należały administracyjnie do wsi Waskmund, która została założona w 1334 roku przez niemieckich kolonistów. Płynąca na obrzeżach wioski rzeka Białka stanowiła jednocześnie naturalną granicę między Rzeczpospolitą, a Królestwem Węgier. W wyniku zawirowań historycznych tereny te stanowiły nieustanny przedmiot sporu między dwoma państwami, przechodząc raz pod panowanie króla Polskiego, by zaraz potem znaleźć się we władaniu monarchy węgierskiego.
Najwcześniejsza polska wzmianka o Bukowinie Tatrzańskiej pochodzi z 1630 roku, jednak w węgierskich dokumentach można już znaleźć zapiski o Bukowince. Pomimo to dokładna data powstania miejscowości pozostaje tajemnicą. Surowy górski klimat, nieurodzajna ziemia, liczne klęski żywiołowe – to główne przyczyny późnego zasiedlenia tych terenów. Przedzierający się w głąb mroźnej krainy osadnicy byli założycielami jednej z najwyżej położonych miejscowości w kraju (ok. 1000 m n.p.m.). Wydzieranie naturze każdego łokcia leśnej głuszy okupione zostało potem i krwią, a nieurodzajna ziemia nie dawała obietnicy przyszłych plonów. Co skłoniło osadników do osiedlenia się w tak ekstremalnych, nieprzyjaznych dla człowieka warunkach? Na to pytanie najprawdopodobniej nigdy nie poznamy odpowiedzi. Pierwsza polska adnotacja o Bukowinie dotyczyła przekazania przez starostę Stanisława Witkowskiego ziem należących do Starostwa Nowotarskiego, następcy Mikołajowi Komorowskiemu. Głównym obowiązkiem Witkowskiego, który w 1616 roku otrzymał te tereny w zarząd, było pobieranie czynszów od poddanych i przekazywanie ich do królewskiego skarbu. W wyniku pierwszego rozbioru Polski ziemie bukowiańskie przeszły pod panowanie cesarza Austrii. Dla mieszkańców Bukowiny, odtąd poddanych cesarza, nadeszły niełatwe czasy. Bezwzględna gospodarka rabunkowa właścicieli ziemskich doprowadziła do wyzysku i zubożenia miejscowej ludności.
Jak na przełomie wieków wyglądało życie w górskiej odizolowanej od świata osadzie? Z pewnością Bukowina nie należała do zamożnych wsi, jednak mimo to systematycznie się rozwijała. Posiadała kilka młynów, tartaki i gonciarnie. Miejscowi szewcy słynęli z czernionych koperwasem ząbkowanych kierpcy o podwójnym rzemyku, a u najstarszych krawców – Andrzeja i Franciszka Kuchtów – można było kupić solidne, haftowane portki. Gazdowie prowadzili gospodarkę samowystarczalną, a w niezbędne produkty zaopatrywali się w Nowym Targu, bądź na słowackich lub węgierskich jarmarkach. Mało kto dziś pamięta, że niewiele brakowało, aby ziemie bukowińskie oraz tereny znajdujące się przy Morskim Oku, znalazły się po stronie węgierskiej, o co usilnie zabiegał pewien pruski książę. Kto wie jak dziś prezentowałaby się wówczas urokliwa miejscowość? Można się tylko domyślać, że zamiast placka po zbójecku czy kwaśnicy, podniebienia turystów raczyłby się plackiem po węgiersku. Spory te trwały do 1902 roku, kiedy to sąd rozjemczy orzekł przynależność tych ziem do Galicji. W 1924 roku wielki polski patriota hr. Władysław Zamoyski przekazał je na własność narodu polskiego.
Tradycja cenniejsza niż złoto
Pierwsi turyści pojawili się w Bukowinie w 1897 roku, przy okazji wycieczki do Morskiego Oka. Wcześniej ze względu na brak drogi, wieś była praktycznie odcięta od świata. Dopiero w latach 30. XX wieku mieszkańcy doczekali się połączenia, które od Poronina prowadziło do wioski. Tym samym zniknęła naturalna bariera dzieląca Bukowinę od reszty świata. Odtąd miejscowość stała się dostępna dla turystów, którzy stali się częstymi gośćmi w tych stronach.
Opisując dzieje Bukowiny nie sposób pominąć postać Franciszka Ćwiżewicza. Ten zasłużony pedagog i miłośnik podhalańskiej kultury był inicjatorem budowy Domu Ludowego. Powstanie placówki kulturalno-oświatowej to również zasługa wysiłku i zaangażowania miejscowej ludności. Podczas występów Teatru i Chóru Włościańskiego organizowano zbiórki, a bukowiańscy górale przynosili niezbędne do budowy materiały, deski i kamienie. Dom Ludowy stanowi wspaniały przykład architektury regionalnej Podhala, jest również największą drewnianą budowlą w Polsce. Po dziś dzień placówka koncentruje życie kulturalne mieszkańców. O pielęgnowaniu spuścizny kulturowej Podhalańszczyzny świadczy funkcjonowanie w Domu Ludowym Szkoły Ginących Zawodów. Można się tam nauczyć powoli odchodzących w zapomnienie rzemiosł sztuki ludowej: garncarstwa, snycerki, haftu czy malarstwa na szkle.
Z kolei wielbiciele góralskiego folkloru z całej Polski przyjeżdżają tu na „Sabałowe Bajania”, zwane również Festiwalem Folkloru Polskiego. Impreza nawiązująca do tradycji gawędziarstwa to wyjątkowe święto, podczas którego ludowi gawędziarze i muzykanci rywalizują o statuetkę Bukowiańskiego Buka. Z kolei niezwykła atmosfera ludowej zabawy karnawałowej „Góralskiego Karnawału”, przyciąga miłośników tańca zbójnickiego i kolęd z całej Polski. Jak zachęcają miejscowi sabałowie: "Rózne karnawały bywajom, dyć wiycie! Ale bukowiański nolepsy na świecie!".
Dlaczego do Bukowiny Tatrzańskiej chce się wracać?
Jednak w Bukownie Tatrzańskiej czas nie zatrzymał się w miejscu. To prawdziwy raj dla zapaleńców sportów zimowych, ale to dopiero początek atrakcji jakie czekają na gości… Obecnie miejscowość oferuje turystom jeden z najnowocześniejszych w Europie kompleksów basenów termalnych Terma BUKOVINA. Co roku turyści regenerują siły i relaksują się w 20 basenach wypełnionych ciepłymi wodami termalnymi o leczniczych właściwościach. Z kolei miłośnicy górskich wędrówek już dawno docenili lokalizację miejscowości, położonej w samym sercu polskich Tatr. Bukowina to bowiem wspaniały punkt wypadowy na wycieczki krajoznawcze do Niedzicy i Czorsztyna, Trzech Koron, Zakopanego, a nawet Tatr Słowackich. Natomiast w poszukiwaniu nieco większej dawki adrenaliny można wybrać się na rafting, czyli spływ łodziami pontonowymi lub kajakami po Białce, będącej jedyną w Polsce rzeką typu alpejskiego. Bukowina Tatrzańska otwiera się również na gości z całej Polski, a nawet z zagranicy. Taką możliwość dało uruchomione niedawno przez Eurolot nowe połączenie lotnicze z Gdańska i Warszawy do Popradu w słowackich Tatrach. A stamtąd już tylko pół godziny drogi, żeby znaleźć się w malowniczej Bukowinie Tatrzańskiej…
Tradycja pielęgnowana przez wieki w ukrytej, odseparowanej od reszty świata górskiej osadzie to bezcenny skarb Bukowiny Tatrzańskiej. Popularność miejscowości, która cieszy się wciąż rosnącym zainteresowaniem przybyszów z całej Polski to również zasługa bogatej oferty turystycznej. Unikalna atmosfera łącząca lokalny folklor z nowoczesnym zapleczem turystycznym sprawia, że do Bukowiny Tatrzańskiej chce się wracać.
Natalia Żalińska
(na podstawie: „Bukowina Tatrzańska na tle dawnych dziejów” Jan Kuchta)