Złoty Inżynier, określany również mianem „technicznego Oskara”, to honorowy tytuł przyznawany od 18 lat wybitnym postaciom środowiska technicznego w plebiscycie czytelników najstarszego polskiego pisma „Przeglądu Technicznego”, we współpracy z Federacją Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT.
Zbigniew Gołąbiewski – inżynier mechanik z Białegostoku jest założycielem i współwłaścicielem Promotechu, spółki produkującej opatentowane przez niego urządzenia. Firma specjalizuje się w produkcji m.in. innowacyjnych automatów, usprawniających proces spawania oraz wiertarek z podstawą elektromagnetyczną. Zbigniew Gołąbiewski założył Promotech w 1987 r.; zaczynał od warsztatu. Dziś ponad 95 proc. wyrobów spółki trafia na eksport i z powodzeniem konkuruje z zachodnimi technologiami. Honorowy tytuł jest dla podlaskiego biznesmena tym bardziej cenny, że zbiegł się z 25 rocznicą istnienia jego firmy.
– Oczywiście cieszę się z tytułu, tym bardziej, że pochodzi od najbardziej kompetentnego w branży gremium – mówi Zbigniew Gołąbiewski. – Ale 25 lat to wystarczająco dużo czasu, by zrozumieć, jak wielką rolę odgrywa zespół. Jeden inżynier, choćby wyjątkowy – to za mało. Może być najwyżej dobrym rzemieślnikiem. Ten tytuł należy się wszystkim niezastąpionym inżynierom i konstruktorom Promotechu, z którymi budowaliśmy obecną pozycję spółki. Bez tego zespołu nie byłbyo ani Promotechu, ani tego tytułu. Traktuję go więc jako godne uwieńczenie naszej wspólnej pracy.
Konkursowe jury przyznało Gołąbiewskiemu tytuł w kategorii zarządzanie; to właśnie dzięki tym umiejętnościom właściciela, Promotech jest dziś jednym z największych eksporterów narzędzi i automatów spawalniczych. Jak podkreśla laureat, pomogło mu w tym jego wcześniejsze doświadczenie.
– Jako dyrektor produkcji w dawnych „Uchwytach”, obecnie Bison-Bialu, miałem okazję poznać poziom i znaczenie zachodniej techniki i technologii, stosowanych w branży – mówi. – Zrozumiałem wtedy, że tylko konfrontacja z zachodnimi wyrobami, z narzędziami z najwyższej światowej półki jest motorem rozwoju naszych technologii, tak by dorównały tym światowym, a nawet je przewyższały. Tą filozofią kierowałem się też tworząc własną firmą, a potem zarządzając nią wraz ze swoim wspólnikiem Bohdanem Zaleskim.
Obecnie podstawową zasadą budowania strategii przetrwania i rozwoju Promotechu jest umiejętność dostosowania jego wyrobów do wymogów poszczególnych rynków. Firma działa na globalnym rynku, jest więc wystawiona na konkurencję z całego świata – i amerykańską, i azjatycką.
Z jednej strony – z Chinami – stara się wygrywać jakością i rozsądnymi cenami, akceptowalnymi na danym rynku, a z drugiej – wyrobami b. zaawansowanymi technicznie – stara się konkurować na rynku amerykańskim.
– A jednocześnie uczymy się od całego świata: od Niemców precyzji i staranności, od Amerykanów terminowości, a od innych – dostosowania cen do potrzeb rynku. Jeździmy na targi, podglądamy konkurencję i projektujemy innowacyjne produkty, precyzyjnie dopasowane do zapotrzebowania. W efekcie klienci postrzegają nas, jako firmę elastyczną, potrafiącą zmienić projekt w zależności od specyficznych wymogów klienta – mówi szef Promotechu.
Firma przeszła obronną ręka przez dwa kryzysy – i ten z początku lat 90., i ten z 2009r., utrzymując większość załogi. Zbigniew Gołąbiewski podkreśla, że było możliwe tylko dzięki dobrym i uczciwym relacjom z pracownikami.
– Pracownicy zawsze wiedzieli, jaka jest prawdziwa sytuacja spółki – i wtedy, kiedy było dobrze, i w kryzysie – opowiada. – Kiedyś w 1992 r., kiedy padali nasi kontrahenci i nie płacili należności, powiedziałem ludziom: w czerwcu 1993 r. wyjdziemy na prostą. I tak się stało – w drugiej połowie 1993r. pensje w Promotechu wzrosły o 37 proc. Podobnie było w 2009 – kiedy z obecnym prezesem Markiem Siergiejem szczegółowo informowaliśmy załogę o sytuacji, o możliwościach wyjścia z impasu, ale i o wyrzeczeniach, które trzeba ponieść. I tym razem ludzie nam zaufali, zgodzili się na czasowe ograniczanie etatów, mniejsze pieniądze. Tylko dzięki temu zaufaniu i skutecznej realizacji programu wychodzenia z kryzysu teraz jesteśmy na prostej, a nasze produkty z powodzeniem konkurują z zachodnimi.
W najbliższym czasie Promotech chce zaskoczyć kontrahentów nowymi wynalazkami z dziedziny automatyzacji spawania: takie są założenia planu rozwoju na najbliższe pięć lat.
– Ze względu na konkurencję nie mogę jeszcze mówić o konkretach – dodaje Zbigniew Gołąbiewski.– Ale postaramy się udowodnić, że zasłużyliśmy na tytuł Złotego Inżyniera.
Ogłoszenie wyników plebiscytu odbyło się w ubiegły piątek w Warszawskim Domu Technika NOT. Oprócz tytułów Złotego i Srebrnego Inżyniera przyznano też honorowy tytuł „Diamentowego Inżyniera”. Otrzymał go prof. Jerzy Buzek.