Dziś razem z rodzicami i ukochanym rodzeństwem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Pomigaczach (okolice Białegostoku), bo jak sama mówi to właśnie tam znalazła swoje miejsce. Rozalia Mancewicz opowiada o swoich pierwszych krokach na wybiegach dla modelek, zdradza tajniki prywatnego życia i zachęca młode, nieśmiałe dziewczyny, by spróbowały o siebie zawalczyć.
Jako dziecko i młoda dziewczyna byłaś nieśmiała. Kiedy to się zmieniło?
Rozalia Mancewicz: – Nieśmiała to mało powiedziane. Byłam bardzo nieśmiała. Wszystko zmieniło się zupełnie przypadkiem, kiedy razem z koleżanką postanowiłyśmy wystartować w konkursie Miss Polski Nastolatek. Uczyłyśmy się do egzaminów gimnazjalnych i rozwiązywałyśmy testy przedrukowane w gazecie. Tam znalazłyśmy ogłoszenie o castingu. Wystartowałyśmy, nikomu nic nie powiedziałyśmy. Pierwszy konkurs i pierwszy sukces – wtedy zostałam pierwszą wicemiss nastolatek w Białymstoku, a ogólnopolski konkurs wygrałam. Później biuro wysłało mnie do Chin. Tam zostałam trzecią wicemiss. Na jednym z konkursów zauważyła mnie właścicielka agencji modelek z Nowego Yorku i tak zaczęła się moja przygoda z modelingiem.
Te wszystkie doświadczenia sprawiły, że stałam się bardziej odważna i otwarta. Pamiętam jak pierwszy raz udzielam wywiadu telewizyjnego – byłam zestresowana, nieśmiała i małomówna. Dziś jest to mój chleb powszedni – jak wyjście do sklepu. Podczas sesji czuję się jak ryba w wodzie.
Kiedy zostałaś Miss Nastolatek postawiłaś wszystko na jedną kartę?
Można tak powiedzieć. Po maturze postanowiłam, że nie pójdę od razu na studia Zrobiłam sobie rok przerwy od nauki. Pracowałam jako modelka, jeździłam po całym świecie. Byłam w Japonii, w USA, w wielu europejskich miastach. Nie żałuję tej decyzji i tego czasu. Wiele się nauczyłam, wiele zobaczyłam i co najważniejsze przestałam być nieśmiałą dziewczynką. To był rok bardzo intensywnej pracy. Jednak wróciłam i poszłam na studia…
A jednak zdecydowałaś się wystartować w konkursie piękności dla dorosłych kobiet…
Tak to był rok 2010. Namówiły mnie siostry i tak trafiłam na zgrupowanie doi Łodzi, gdzie poznałam cudowne dziewczyny i zdobyłam koronę.
Co się wówczas zmieniło w Twoim życiu?
Niestety albo i stety musiałam przeprowadzić się do Warszawy, bo praktycznie co drugi dzień miałam jakiś event, jakąś aukcję charytatywną, a sesje zdjęciowe były na porządku dziennym. Nie było innego wyjścia.
Czy to było duże wyrzeczenie?
Nie. Raczej fajne doświadczenie, przeżycie. Ale tylko rok wytrzymałam bez najbliższych, bez mojego Podlasia. Zawsze wiedziałam, że to mimo wszystko jest moje miejsce na ziemi.
Dziś jesteś w kreacjach Maral Trendy. Jak się w nich czujesz?
Bardzo mi odpowiadają. Jest to ten styl, w którym czuję się najlepiej. To doskonałe ubrania na randkę z mężem, spotkania z przyjaciółmi. Zostałam twarzą tej marki i od roku z nią współpracuję. We wszystkich kreacjach czuję się wyjątkowo.
Rozalia Mancewicz prywatnie ….
– … mama, żona, kobieta pracująca. Cieszę się że wróciłam do siebie. Szczerze mówiąc wróciłam na Podlasie po to, by założyć rodzinę, bo nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Męża poznałam w Warszawie, ale tak się złożyło, że on też pochodzi z Białegostoku. Tutaj mam wszystko – dom, pracę przyjaciół. Jak na razie mam jedno dziecko, ale w planach jest co najmniej dwójka. Sama mam dwie siostry i brata. Wiem, jak cudownie jest w domu, gdzie jest dużo dzieci.