W ofercie sprzedaży na poznańskim rynku dominują mieszkania używane, których w serwisie Domiporta.pl można znaleźć ponad 70 proc., a tylko niespełna 30 proc. to mieszkania deweloperskie.
Najpopularniejszy Grunwald
Ogłoszenia dotyczące mieszkań z drugiej ręki w dużej mierze dotyczą takich dzielnic jak: Grunwald, Rataje, Jeżyce. Podobnie jak w innych miastach, najwięcej poznańskich mieszkań wystawianych na sprzedaż to lokale z dwoma lub trzema pokojami. Najpopularniejszą dzielnicą w mieście jest Grunwald, gdzie średnia cena za mkw. w mieszkaniu z dwoma pokojami wynosi ok. 6150 zł, a za trzypokojowy lokal trzeba przeciętnie wyłożyć ok. 5590 zł, wynika z danych wyszukiwarki morizon.pl.
Na Ratajach w dwupokojowym mieszkaniu 1 metr kwadratowy jest nico tańszy i kosztuje średnio prawie 5900 zł, a za trzypokojowy zapłacimy 4970 zł. Nieco droższe są lokale na Jeżycach, gdzie za dwa pokoje trzeba zapłacić średnio ponad 6000 zł/mkw., natomiast średnia cena w mieszkaniach trzypokojowych wynosi 5270 zł.
Jak podaje Home Broker, przeciętnie na poznańskim rynku wtórnym 1 mkw. kosztował we wrześniu br. ponad 5260 zł/mkw., a roczny spadek stawki wyniósł 5,4 proc.
Ponad 70 proc. mieszkań do 6 tys. zł/mkw.
Z kolei według obliczeń Szybko.pl za poznański lokal z drugiej ręki zapłacimy dziś przeciętnie 5130 tys. zł/mkw., a rok temu mkw. kosztował średnio 5500 zł. Jeśli przeznaczylibyśmy 6 tys. zł/mkw. na zakup mieszkania w stolicy Wielkopolski na rynku wtórnym moglibyśmy wybierać z ponad 70 proc. ofert.
Trudno będzie jednak znaleźć mieszkanie, na które można zaciągnąć kredyt z dopłatą. W ostatnim kwartale tego roku w znacznym stopniu obniżone zostały bowiem limity cen w programie Rodzina na swoim zarówno dla rynku pierwotnego, jak i wtórnego. Żeby dostać dopłatę musielibyśmy znaleźć używane mieszkanie w cenie nie przekraczającej 4120 zł/mkw., a nowe nie droższe niż 5150 zł/mkw.
Limity cen zmieniły się od początku października br. i tym samym w sześciu największych miastach liczba nowych mieszkań kwalifikujących się do RNS zmalała o 20 procent, podaje RynekPierwotny.com. Rekordowy spadek liczby mieszkań – o 77 proc., które można kupić z dopłatą, analitycy tego portalu odnotowali właśnie w Poznaniu. Na przykład w Warszawie i Wrocławiu dostępność dopłat na rynku deweloperskim zmniejszyła się o 22 i 39 proc.
Limity w RnS niższe od stawek ofertowych
W Poznaniu nowa cena kwalifikująca mieszkanie deweloperskie do dopłat w programie RnS jest o prawie tysiąc złotych niższa od średniej stawki, w jakiej wystawiają lokale do sprzedaży poznańscy deweloperzy. Według danych redNet Consulting mieszkania na rynku deweloperskim w Poznaniu oferowane były w sierpniu br. średnio w kwocie ponad 6 130 zł/mkw., a przeciętna stawka transakcyjna, po jakiej faktycznie były sprzedawane to prawie 5 880 tys. zł/mkw. Z tego wynika, że u dewelopera średni rabat wynosi tu ponad 4 proc.
W połowie roku w Poznaniu według danych Emmerson było 4,2 tys. nowych mieszkań, ale znalezienie dziś w całej ofercie rynku pierwotnego mieszkania, które kwalifikowałoby się do dopłat nie jest już możliwe. Dlatego deweloperzy starają się pomóc swoim klientom w inny sposób.
Na przykład osoby, które wybiorą mieszkanie na osiedlu Red Park na Dębcu mogą skorzystać z odroczonego systemu płatności. Deweloper prowadzący inwestycję przy Lasku Dębińskim oferuje klientom system finansowania 15/85. Większość należności za mieszkanie nabywcy wpłacają dopiero przy odbiorze kluczy, we wrześniu przyszłego roku. W ten sposób oszczędzają na odsetkach od kredytu, którego nie muszą zaciągać podpisując umowę. W inwestycji można kupić mieszkanie w cenie od 5417 zł/mkw. Niewielkie dwupokojowe mieszkanie kosztuje na osiedlu 226 tys. zł.
Szansa na większy dostęp do finansowania
Deweloperzy dostosowują ceny do możliwości nabywczych klientów, a te zmniejszyły się znacznie w związku z zaostrzeniem polityki kredytowej przez banki. Zdolność kredytowa potencjalnych kredytobiorców, zgodnie z wymogami narzuconymi przez Komisję Nadzoru Finansowego, obliczana jest dziś w sposób znacznie bardziej rygorystyczny niż w minionym roku.
W ostatnim czasie zmniejszyła się liczba przyznawanych kredytów hipotecznych. Nie powinno to dziwić, bo poza tym, że kredyty hipoteczne są mniej dostępne to ich koszt jest coraz wyższy.
Jest jednak szansa, że w najbliższym czasie to się zmieni. Oczekiwane przez analityków rozluźnienie polityki banków jeszcze nie nastąpiło, ale w ostatnich tygodniach instytucje finansowe idą na niewielkie ustępstwa. W nielicznych przypadkach zaczynają wprowadzać niewielkie obniżki marż. Poza tym rząd przygotowuje nowy program dopłat do kredytów mieszkaniowych, który ma zastąpić zamykany z końcem tego roku system dopłat w Rodzinie na swoim.