– Moda na wszystko, co ekologiczne i naturalne dotyczy dziś już niemal każdej dziedziny. Także wyposażając wnętrza w naszych domach i mieszkaniach zwracamy uwagę nie tylko na estetyczne wykonanie, ale też na naturalny wygląd drzwi, paneli, czy mebli. Niestety podłogi z litego drewna to również wysokie koszty. Jako producent paneli podłogowych dokładamy więc wszelkich starań, by nasze produkty sprawiały wrażenie naturalnych, a przy tym były dostępne na każdą kieszeń – mówi Piotr Zieleźny, Product Manager w firmie Classen.
Aby różnica między prawdziwą deską drewnianą a panelem była niemal niezauważalna, Classen stosuje zabieg frezowania krawędzi paneli. W ten sposób powstaje swego rodzaju rowek, czyli tzw.
V-fuga, a deski sprawiają wrażenie naturalnych. Na podłodze wyglądają niczym deski układane jedna przy drugiej, a nie jednolita, nieco sztucznie prezentująca się podłoga.
Efekt prawdziwiej drewnianej podłogi dają nie tylko panele z estetycznie wykończonymi krawędziami (V-fuga). Duże znaczenie ma także ich szerokość. Do tej pory standardem były deski o szerokości ok. 190 mm, natomiast w ostatnich latach coraz popularniejsze są deski węższe, np. 160 mm. Taki rozmiar ma jeszcze jedną ogromną zaletę – optycznie powiększa pomieszczenie.
Classen posiada w swojej ofercie liczne kolekcje wąskich paneli podłogowych wykończonych V-fugą, co sygnalizuje oznaczeniem 4V. Tym samym, jeśli chcemy optycznie powiększyć pomieszczenie, a nasza podłoga ma sprawiać wrażenie naturalnej, wystarczy sięgnąć po panele z kolekcji: Trip 4V, Discovery 4V, Adventure 4V, Challenge 4V, Dream 4V, ale też Extravagant Dynamic oraz Extravagant Tradition.
– Nowoczesne panele laminowane rewelacyjnie odwzorowują rysunek słojów drewna, mają liczne wgłębienia i frezowane krawędzie. Aby wzmocnić efekt starej drewnianej podłogi, mogą być również specjalnie dodatkowo postarzane. Wszystko po to, aby jak najmniej odróżniały się od posadzek z litego drewna. Nie trzeba więc wydawać majątku na prawdziwe dębowe deski – można je dziś z powodzeniem zastąpić panelami, nie tracąc przy tym na wrażeniach estetycznych, ani na jakości – dodaje Piotr Zieleźny.