Faktem jest, że nauka w szkole z internatem w Stanach Zjednoczonych to duża inwestycja. Jednak właśnie jako inwestycja powinna być rozpatrywana – amerykański system nauczania daje możliwości, których próżno szukać w polskiej oświacie.
Amerykańskie szkoły z internatem zawsze szukają różnorodności kulturowej wśród uczniów, a polskie rodziny tradycyjnie rozwijają skupionych, otwartych, zmotywowanych i kreatywnych młodych dorosłych. Ogólnie rzecz biorąc, te cechy charakteru w połączeniu z duchem przygody napędzają uczniów do osiągania nieoczekiwanych rezultatów. Amerykańskie szkoły z internatem, które oferują wymagające, ale i bardzo rozbudowane i ciekawe programy akademickie. Uczenie się przez doświadczenie, różnorodne wymiany kulturowe w ramach programu z internatem i cenią indywidualną kreatywność, pozwalając uczniom tworzyć własną ścieżkę – opisuje przedstawiciel jednej ze szkół z internatem.
A zainteresowanie takim trybem nauki jest coraz większe, co potwierdzają słowa przedstawiciela szkoły, której jeden z internatów mieści się na Broadwayu w Nowym Yorku, nad sklepem Tiffanego: Jako IB World School, Léman Manhattan Preparatory School ma na celu przygotowanie uczniów do stania się zaangażowanymi obywatelami świata i pewnymi siebie liderami, kierującymi się silnym poczuciem celu. Misja szkoły znajduje odzwierciedlenie w jej zróżnicowanej międzynarodowej społeczności, która w tym roku obejmuje uczniów z ponad 70 krajów. Ta różnorodność wzbogaca doświadczenie Léman, wspierając środowisko, w którym uczniowie dzielą się różnymi perspektywami, językami i kulturami. Dla nowych studentów, czy to z Warszawy, czy z Shenzhen, przyjazna atmosfera Léman i globalny sposób myślenia zapewniają płynną integrację z tętniącą życiem społecznością szkoły. Polska staje się coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla szkół takich jak Léman, ponieważ rosnąca klasa średnia i wyższa poszukuje wysokiej jakości edukacji międzynarodowej. Wiele polskich rodzin chętnie inwestuje w amerykańską edukację znaną ze standardów akademickich i holistycznego podejścia – idealne przygotowanie dla dzieci gotowych do rozwoju w zglobalizowanym świecie.
Szkoły w USA stawiają na różnorodność i indywidualne podejście
Jak podkreśla przedstawiciel szkoły Cardigan Mountain School z New Hampshire – Dywersyfikacja międzynarodowych zapisów jest priorytetem biur rekrutacyjnych wielu najlepszych szkół z internatem w Stanach Zjednoczonych. Zróżnicowana społeczność szkolna przynosi korzyści wszystkim członkom – zarówno uczniom, jak i wykładowcom – łącząc ludzi z różnych kultur i środowisk. Zróżnicowana społeczność szkolna przynosi korzyści wszystkim członkom – zarówno uczniom, jak i wykładowcom – łącząc ludzi z różnych kultur i środowisk. Aby osiągnąć ten cel, osoby odpowiedzialne za rekrutację starają się współpracować z renomowanymi i doświadczonymi firmami doradztwa edukacyjnego w krajach, w których istnieje wykazane zainteresowanie studiowaniem za granicą ze strony potencjalnych rodzin. Takie rozmowy stanowią okazję dla rodzin, aby dowiedzieć się więcej o poszczególnych szkołach i ich programach, a także dla przedstawiciela szkoły, aby zrozumieć cele edukacyjne potencjalnych kandydatów, w celu ustalenia, czy istnieje dobre dopasowanie między uczniem a instytucją.
Nasz syn ma dopiero 14 lat, więc to nie jest tak, że my rozważaliśmywcześniej, że jak nasze dziecko skończy szkołę podstawową, to pójdzie do szkoły zagranicznej. Myśleliśmy o klasie trzeciej i czwartej, czyli ostatnich klasach szkoły średniej. Taki mieliśmy pomysł.
Syn pojechał na próbę do Kanady na Summer School. Przyjechał zachwycony, ale cały czas rozmawialiśmy, że myślimy o trzeciej i czwartej klasie liceum. I byliśmy nastawieni na Kanadę, jako sprawdzony system, ale też bezpieczne miejsce. Wszystko się tak naprawdę zaczęło od zeszłorocznych targów Boarding School Expo organizowanych przez Excellence in Education Barbary Salamon. Pojechaliśmy, żeby po prostu zobaczyć, co tam się dzieje, trochę posłuchać, bez żadnego konkretnego nastawienia. Mieliśmy tam rozmowy z przedstawicielami różnych szkół. Koniec końców daliśmy się namówić na rozmowę ze szkołami z USA.
Grunt to zaangażowanie
Ogromną rolę odegrał przedstawiciel szkoły. To, jak bardzo był zaangażowany w rozmowę, to jaki złapał kontakt z moim synem. My, jako rodzice, byliśmy tylko od spraw formalnych i finansowych, natomiast syn prowadził większość rozmów samodzielnie. I ta rozmowa była naprawdę bardzo wartościowym doświadczeniem dla mnie, bo pokazała mi, jak bardzo ten człowiek jest zaangażowany i jak bardzo słucha tego, kim jest moje dziecko i co ma światu do zaoferowania – podkreśla mama jednego z uczniów.
Złapaliśmy chemię i to był impuls. Po targach odezwał się do nas m.in przedstawiciel tej szkoły.Nie byliśmy przekonani do rekrutacji już teraz, nasze dziecko jest bardzo młodym człowiekiem, miał wtedy 13 lat, ale uznaliśmy, że zrobimy to na próbę. Chcieliśmy zobaczyć, jak bardzo złożony jest proces rekrutacji do szkoły w Stanach. Równolegle syn przechodził proces rekrutacji do szkoły w Anglii, uczestniczył w konkursie o stypendium w szkole prywatnej. Na koniec roku wiedzieliśmy, że się dostał i do szkoły w Anglii i do szkoły w Stanach, a to wszystko dzięki temu, że p. Basia namówiła nas na aplikowanie do USA – dodaje.
To jest bardzo złożony proces, czteroetapowy, składa się z wielu zadań, które uczeń musi po drodze wykonać, do tego jest mnóstwo formalności do wypełnienia. Ale byliśmy naprawdę świetnie wspierani i prowadzeni za rękę przez przedstawiciela tej szkoły.To nam pokazało ogromne zaangażowanie tego człowieka, ale też wartości szkoły w Stanach. Powiem szczerze, zaangażowany,niesamowity przedstawiciel, który buduje świetną relację z nami, a conajważniejsze – z dzieckiem – dał nam poczucie bezpieczeństwa i dobrego wyboru – podkreśla mama 14-letniego uczniaFryeburgAcademy.
Nacisk na rozwój jednostki kluczem do sukcesu
My mamy bardzo zdolne dziecko, w związku z tym stawialiśmy poprzeczkę jeszcze wyżej. To co było ogromną wartością w trakcie rozmów naszego syna z przedstawicielem, czy moich pytań, to była kwestia różnorodności oferty edukacyjnej, ale też poziomu edukacji. Dlatego, że nasz syn, mimo, że szedł ścieżką szkół prywatnych w Polsce, dla niego szkoła była„za ciasna”, w takim znaczeniu, że on by musiał iść indywidualnym tokiem z wielu przedmiotów. Bardzo szybko przyswajał wiedzę z różnych dziedzin. To co dla naszego syna było szalenie ważne w edukacji w Stanach, to to, że to on samtworzy swój program zajęć lekcyjnych w ciągu roku. Może dobrać zajęcia, które są jego mocną stroną, na przykład nauki ścisłe, ale jednocześnie, może rozwijać się z historii czy geopolityki, której nie ma w ogóle w Polsce, a którą również kocha. Jednocześnie fajnie rozwinięta oferta sportowa, bo nasz syn od wielu, wielu lat jest zaangażowany w różne dyscypliny sportu – zauważają rodzice 14-latka, po czym dodają: Druga ważna rzecz, to, to, że te przedmioty jednocześnie możesz dobrać na swoim poziomie edukacyjnym. Jakby nasz syn poszedł do szkoły w Polsce, to albo byłby w klasie z rozszerzoną matematyką i fizyką, albo informatycznej i nie miałby absolutnie wtedy swojej historii, geopolityki, innych rzeczy, które go interesują. Musiałby jednocześnieiść z wszystkich przedmiotów poziomem 1 klasy liceum, bo taki mamy system, a on już dziś jest z kilku przedmiotów na zajęciach o statusie Honors, czyli rozszerzonym i uczy się tych przedmiotów z uczniami ze starszych klas.
W USA przedmioty, które sobie wybrał, to np. matematyka na poziomie naszej trzeciej klasy licealnej. Chodzi też od razu na zajęcia z literatury amerykańskiej, a nie na zajęcia angielskiego dla obcokrajowców, bo ma mocny angielski.Ma teraz zajęcia z Western Civilization. To nie jest typowa historia, tylko wybrane obszary historii, które go interesują. Tam też nie ma matematyki tak po prostu, jest algebra I i II, geometria i tak dalej. Dobierany jest poziom do możliwości dziecka i uczeń rozwija się na tym poziomie, na którym rzeczywiście jest. Ma różnorodne zajęcia z uczniami z różnych klas. Nie jest przypisany do 30-osobowej klasy, tylko program jest dostosowany do poziomu edukacyjnego i wędruje między zajęciami. Spotyka innych, ciekawych ludzi, którzy też chcą się rozwijać w danym obszarze. Niesamowitą wartością jest też multikulturowość.
Praktyka przede wszystkim
To nie jest teoria, to nie są wykłady. Jest bardzo dużo praktycznych zajęć, biologia jest bardzo praktyczna, pracują w laboratorium, fizyka jest bardzo praktyczna. Wiele zajęć jest praktycznych, mają laboratoria przygotowane pod konkretne przedmioty, mają robotykę, gdzie tworzą po prostu roboty, czyli wiele takich zajęć, których w Polsce po prostu by nie mógł doświadczyć – podsumowuje mama jednego z uczniówFryeburgAcademy, po czym dodaje: Dzisiaj, po miesiącu w szkole, syn jest po prostu zachwycony. Dzwoni do nas prawie każdego dnia i cały czas powtarza, że to był świetny wybór, bardzo cieszy się z zajęć, ma świetnych nauczycieli. Więc to jest ogromna też wartość dla niego. On bardzo chciał dostać się do szkoły zagranicznej i mimo, że wiedział, że to są ogromne pieniądze, a my nie należymy do osób, które z łatwością podjęły tę decyzję finansową, to dziś wiemy, że warto było. Szkoła zagraniczna ma szansę być szkołą dla każdego dziecka.
Szkoła w USA nie musi być marzeniem
Powiem otwarcie – podkreśla mama 14-latka – rozmawiam ze znajomymi, jestem „ambasadorką” edukacji zagranicznej i wiem, że nikt z nas w Polsce nie myśli w taki sposób i myślimy, że to jest tak bardzo odległe i niemożliwe, niedostępne finansowo dla większościrodzin w Polsce. Też tak myślałam, ale dostępne sąróżnego rodzaju stypendia dla wyjątkowo uzdolnionych uczniów, merytorycznie czy sportowo. Oczywiście, że trzeba mieć swoje środki i to jest ogromna inwestycja, jednak otwarcie mogę powiedzieć, że dołożymy wszelkich starań, żeby nasze dziecko szło edukacją zagraniczną, bo widzimy naprawdę ogromną wartość, jego rozwój, nie tylko intelektualny, ale też taką dojrzałość życiową. I naprawdę to jest warte wszystkich pieniędzy. To jest tak wielowątkowy rozwój, że jak patrzę na moje dziecko po miesiącu w tej szkole, jestem pod ogromnym wrażeniem nie tylko jego rozwoju, ale też radości ze szkoły, a to jest szalenie ważne.
On lubi to miejsce, lubi tam chodzić, lubi dyskutować z nauczycielami, innymi uczniami. I to jest taką ogromną satysfakcją dla nas.
Mój mąż zawsze powtarza, słuchając dziecka swojego i widząc te dobre emocje, że to jest warte wszystkich pieniędzy. Ze swojej strony mogę tylko dodać, że warto zaufać profesjonalistom, a takim bez wątpienia jest p. Basia – podsumowuje.