W świątecznych reklamach wszystko wygląda jak z idealnej pocztówki – uśmiechnięte rodziny, ciepło domowego ogniska, prezenty pod choinką. Dla wielu dzieci w placówkach opiekuńczo-wychowawczych święta mają jednak zupełnie inny wymiar. To czas, w którym najmocniej odczuwają brak domu, poczucie samotności i tęsknotę. „Święta dla dzieci z domów dziecka są po prostu świętami smutnymi. Bo one nie są z rodziną” – mówi Anna Winiarska, wychowawczyni grupy, która pracuje w Powiatowej Placówce Opiekuńczo-Wychowawczej w Gorzyczkach od ponad dwudziestu lat.
Dzieci trafiają do takich miejsc z różnym bagażem doświadczeń, bardzo często trudnym i obciążającym. Nawet jeśli rodzice nie mogli się nimi zajmować, więź emocjonalna pozostaje silna. „Nawet jeżeli dziecko zostało zabrane z powodu zaniedbania czy uzależnienia, to dalej kocha swoich rodziców i tęskni za rodziną, za swoim środowiskiem, za szkołą, kolegami, koleżankami.” W grudniu ta tęsknota potrafi być szczególnie dotkliwa. Dzieci oglądają w telewizji sceny idealnych rodzin, a równocześnie wiedzą, że ich własna historia wygląda inaczej. „Przekazy są wypełnione reklamami idealnych rodzin. Dzieci w Domach Dziecka to oglądają. To jest dla nich najgorszy okres.
W tym czasie wychowawcy starają się zrobić wszystko, by stworzyć dzieciom choć namiastkę świątecznej atmosfery: dekorują pomieszczenia, organizują wspólne przygotowania, są blisko. Ale choć ciepło dorosłych ma ogromne znaczenie, dzieci wciąż czują, że brakuje im tego, co najważniejsze – rodziny. Wychowawczyni wspomina, jak po powrocie z chorobowego dowiedziała się, że jej podopieczna codziennie pytała o to, kiedy wróci. „Ciężko nie podchodzić do tego emocjonalnie. Mamy do czego wracać. To, jak z powrotem do domu, gdy ktoś na nas czeka, tak samo jest u nas.”
W okresie świątecznym do wielu placówek trafiają prezenty. Dzieci oczywiście cieszą się ze słodyczy, które co roku się pojawiają, ale wychowawcy podkreślają, że najcenniejsze są prezenty dopasowane do pasji i zainteresowań konkretnego dziecka. „Jedno dziecko lubi piłkę, niech dostanie piłkę. Drugie lubi rysować, mamy dziewczynę w liceum plastycznym, jej przydadzą się szkicownik i dobre ołówki.” Takie drobiazgi pomagają dzieciom poczuć się ważnymi i zauważonymi. Dziewczynki chcą wyglądać jak inne nastolatki, więc ucieszą się z kosmetycznych akcesoriów; chłopcy marzą o sprzęcie sportowym. Liczy się to, że prezent „jest dla mnie”, a nie „dla wszystkich”.
W placówce równie istotne jak same prezenty są także przestrzenie, w których dzieci żyją na co dzień. To, jak wygląda łazienka czy pokój, wpływa na ich poczucie bezpieczeństwa, wstydu lub dumy. „To jest jego kąt, to jest jego życie. Chcemy, żeby mogły zaprosić kolegów i nie wstydziły się swojego pokoju.” Dlatego tak dużym wydarzeniem dla placówki był remont łazienki, zrealizowany w ramach programu Dobry Dom. Lepszy Start w Dorosłość” przez Fundację Castorama. Wcześniej pomieszczenie było wyeksploatowane, nieestetyczne, pozbawione wentylacji, a stare, śliskie kafelki wymagały każdorazowego zabezpieczania matami. Dopiero pomoc Fundacji pozwoliła stworzyć miejsce, które jest bezpieczne, ale też zwyczajnie ładne, a dla dzieci to oznacza bardzo wiele. Widzą, że ktoś zrobił coś specjalnie dla nich. Że zasługują na wysiłek. Że ich otoczenie może być takie, jak w każdym innym domu.
Co więcej, sam remont stał się dla dzieci ważnym przeżyciem. Mogły pomagać, angażować się, rozmawiać z ekipą. „Zaprzyjaźnili się z panami, były żarty, śmiechy. Dziewczynki robiły galaretki, jabłecznik. Na koniec przygotowaliśmy tort, żeby im podziękować.” Te momenty budują relacje, dają poczucie sprawczości, pokazują dzieciom, że dorośli spoza placówki też mogą być życzliwi i bliscy.
Okres świąteczny to dla wychowawców czas, w którym szczególnie mocno liczy się obecność dorosłych, rozmowa, uwaga, bycie obok. Dzieci nie mają rodzinnych spotkań, nie wyjadą „do babci”, nie doświadczą rodzinnego ciepła, które dla wielu z nas jest oczywiste. Tu nikt nie przejmie opieki nad nimi choćby na jeden dzień. „Z tymi dziećmi trzeba cały czas coś robić, rozmawiać, inspirować, motywować.” To ogromna odpowiedzialność, ale też codzienna praca sercem.
Dlatego mądra pomoc w święta nie polega na liczbie paczek ani na efektownych gestach. Polega na uważności. Na pytaniu, czego naprawdę potrzebują konkretne dzieci, dziś, teraz, w ich sytuacji. Czasem będzie to szkicownik, czasem piłka, czasem coś do pokoju, a czasem po prostu obecność kogoś, kto wraca po chorobowym, bo dziecko na niego czekało. Święta w placówce nie muszą być idealne. Nie będą też nigdy takie jak w reklamach. Ale mogą być spokojniejsze, cieplejsze i mniej bolesne, jeśli dzieci poczują, że ktoś myśli o nich naprawdę.


