Święta to czas rodzinnych spotkań i odpoczynku przy syto zastawionym stole. To w teorii. W praktyce dla wielu osób ten okres oznacza sprzątanie, gotowanie, planowanie noclegów. Mimo włożonej pracy, konflikty mogą pojawiać się… właśnie przy świątecznym stole. W połączeniu z różnicami pokoleniowymi i silnymi emocjami rozmowy o zdrowiu, finansach czy kaloriach mogą łatwo przerodzić się w gorące dyskusje. Eksperci podkreślają, że zarówno okres przedświąteczny, jak i same święta nie muszą być stresujące. Odpowiednie podejście, dzielenie się obowiązkami, uważne jedzenie i drobne modyfikacje w menu mogą sprawić, że świąteczne spotkania staną się spokojniejsze i zdrowsze.
– Kiedy przy jednym stole spotykają się różne pokolenia, poglądy i temperamenty, naturalnie dochodzi do konfrontacji zdań. W okresie świątecznym to wyjątkowo widoczne, bo właśnie wtedy wszyscy mamy więcej czasu na rozmowy. Tematy, które nas na co dzień niepokoją i zaprzątają myśli, łatwo pojawiają się między jednym a drugim pierogiem. Z raportu enel-med „Łączy nas zdrowie 2025” wiemy, że tych powodów do zmartwień jest dziś bardzo dużo. Aż 45% Polaków martwi się o własne zdrowie fizyczne, 41% o sytuację finansową swoją lub rodziny, a 34% o zdrowie dzieci. Wysoko plasuje się również niepokój o sytuację polityczno-gospodarczą w kraju i na świecie, bo deklaruje go trzecia osoba. Te emocje nie znikają w Wigilię. Przychodzimy z nimi do domu rodzinnego, siadamy do stołu i bywamy bardziej wrażliwi na słowa, komentarze czy zaczepki – mówi Sylwia M. Bartczak, psycholożka enel-med.
Po pierwsze, dom na błysk
Dla wielu osób przygotowania do Świąt zaczynają się od list zadań, które z każdym dniem rosną: sprzątanie, mycie okien, pranie firan, zakupy, gotowanie i planowanie posiłków. Perfekcyjne nakrycia stołu, błyszczące podłogi i wigilijne menu zgodne z tradycją mogą stać się ważniejsze niż odpoczynek i czas z bliskimi. Presja, aby „wszystko było idealne”, często spoczywa na jednej osobie, zazwyczaj na gospodyni domu, która zamiast cieszyć się atmosferą, spala się w zadaniach.
Psycholożka enel-med podkreśla, że już na etapie planowania warto pomyśleć o podziale obowiązków, bo jak wynika z badania Grupy INCO, producenta najstarszego polskiego płynu do mycia naczyń Ludwik, to jeden z najczęstszych powodów domowych kłótni Polaków. Wspólne gotowanie może stać się elementem rodzinnej integracji, a nie wyścigiem z czasem. Dobrze jest także rozważyć praktyczne rozwiązania, takie jak hotel lub nocleg w pobliżu, gdy przyjeżdżają dalsi krewni. Podzielenie gości między innych członków rodziny również może zmniejszyć obciążenie i pomóc zachować dobrą atmosferę.
Po drugie, świąteczne pole minowe
Wiele osób z niecierpliwością czeka na wspólną Wigilię, ale wystarczy kilka zdań, by atmosfera diametralnie się zmieniła. Przy jednym stole spotykają się różne pokolenia, doświadczenia i światopoglądy, a tematy, które nas martwią na co dzień, łatwo przenoszą się do rozmów przy barszczu. Dyskusje o polityce, sytuacji finansowej czy globalnych wydarzeniach szybko potrafią wymknąć się spod kontroli. Równie często pojawiają się kwestie zdrowotne, na które padają różne diagnozy.
Napięcie narasta także wokół pieniędzy, które są przedmiotem sporów co piątego domownika, wynika z wcześniej cytowanego badania Grupy INCO. To, ile wydaliśmy, czy prezent jest wystarczająco „dobry”, a nawet kto powinien się dorzucić. Warto jednak pamiętać, że najważniejszym prezentem na święta jest obecność, uważność, ciepło dla drugiego człowieka, po za materialnymi darami. Kolejnym punktem zapalnym są oczekiwania dotyczące życia rodzinnego. Pojawiają się pytania o ślub, dziecko, a wobec młodszych o studia, pracę czy „kiedy w końcu coś się zmieni”. Nawet dobrą wolę można odebrać jako nacisk, szczególnie jeśli ktoś przeżywa trudny czas.
– Warto wcześniej ustalić z najbliższymi zasady dotyczące rozmów przy stole. Jeśli wiemy, że polityka czy finanse zawsze kończą się kłótnią, nie musimy ich zaczynać. Kluczowa jest także asertywność. Jeżeli pojawiają się osobiste pytania można odpowiedzieć spokojnie, ale stanowczo: „Nie chcę o tym teraz rozmawiać”, „To dla mnie prywatne”, „Wróćmy do tego innym razem”. Warto pamiętać, że granice chronią relacje, a nie je zrywają. Zmiana tematu na wspomnienia, anegdoty czy neutralne historie potrafi natychmiast obniżyć napięcie. Jednocześnie warto pamiętać, że rozmowa przy świątecznym stole nie musi być próbą przekonywania innych do własnych racji. Czasem lepiej zapytać, jak ktoś się czuje, niż co myśli o sytuacji politycznej, bo to buduje więź, a nie mur – podsumowuje Sylwia M. Bartczak, psycholożka enel-med.
Po trzecie, tony jedzenia
Tradycja nakazuje, by na stole pojawiło się dwanaście potraw. Do tego dochodzą ciasta, owoce, pierniki, czekoladki i miseczki ze świątecznymi przekąskami. W efekcie gotujemy więcej, niż jesteśmy w stanie zjeść, a świąteczne dni stają się niekończącym się maratonem: „zjedz jeszcze trochę”, „spróbuj makowca”, „przecież to tylko raz w roku”. Obfite posiłki, jedzone szybko i w dużych ilościach, mogą powodować uczucie ciężkości, senność i spadek nastroju. To, jak się czujemy po jedzeniu, wpływa również na dynamikę rozmowy przy stole. Gdy jesteśmy zmęczeni, przejedzeni i ospali, łatwiej o rozdrażnienie i irytację.
Dietetyczka enel-med podkreśla, że można zachować smak tradycyjnych potraw, a jednocześnie odciążyć organizm. Tłustego, smażonego karpia można zastąpić pieczonym sandaczem lub dorszem, do pierogów dodać część mąki pełnoziarnistej, a majonez w sałatce jarzynowej połączyć z jogurtem greckim. Warto ograniczyć cukier w makowcu, a na stół wprowadzić więcej sałatek i warzyw, bo błonnik wspiera trawienie i pomaga utrzymać stabilny poziom glukozy. Drobne zmiany w przepisach sprawiają, że potrawy są lżejsze i bardziej odżywcze, a jednocześnie zachowują świąteczny charakter.
– Tradycja jest ważna, ale nie powinna oznaczać przeciążenia żołądka. Gdy jemy bardzo dużo i bardzo szybko, organizm nie nadąża z wysyłaniem sygnałów sytości. Informacja o tym, że jesteśmy najedzeni, dociera z żołądka do mózgu z opóźnieniem nawet do 20 minut. Dlatego warto jeść spokojniej, robić przerwy i dać ciału czas, by zauważyć, że już wystarczy. Dodatkowo część osób rezygnuje z wcześniejszych posiłków w Wigilię, żeby „odłożyć miejsce” na kolację. Tymczasem to prosta droga do przejedzenia. Gdy siadamy do stołu głodni, jemy oczami i sięgamy po wszystko naraz. Lepiej zjeść wcześniej lekki posiłek, który ustabilizuje poziom glukozy i pomoże nam cieszyć się smakami bez dyskomfortu – mówi Oliwia Poniatowska, dietetyczka enel-med.


