w

Strażnicy przeszłości – kim są ci, którzy ratują polskie zabytki?

11 sierpnia nie figuruje w panteonie głośnych świąt. Próżno szukać na mieście marszów czy oficjalnych przemówień z tej okazji, a jednak dla grupy specjalistów rozproszonych po całej Polsce ten dzień ma znaczenie — to Dzień Konserwatora Zabytków. Święto cichej, ale kluczowej profesji, która często pracuje z dala od fleszy (niekiedy dosłownie), za to z ogromnym wpływem na to, jak pamiętamy i czym się jeszcze możemy pochwalić jako społeczeństwo.

Konserwatorzy zabytków nie mają profili z milionami obserwujących. Zamiast tego mają setki a nawet tysiące obiektów pod opieką i ogromną odpowiedzialność. Od ich decyzji zależy los zamków, cerkwi, witraży, rzeźb, detali architektonicznych, ikon, zabytkowych posadzek czy przedmiotów codziennego użytku sprzed wieków. 

W całym kraju działa 16 wojewódzkich konserwatorów zabytków – to oni odpowiadają za ochronę dziedzictwa w regionach. Jednak siła tej profesji nie leży tylko w administracji. To także legiony konserwatorów prywatnych, restauratorów, architektów, historyków sztuki i chemików, którzy — mówiąc zupełnie serio — przyklejają, scalają, rekonstruują i ratują kawałki przeszłości. Nierzadko dosłownie.

Praca na warstwach czasu

Choć praca konserwatora kojarzy się z pędzelkiem i mikroskopem, to w rzeczywistości przypomina raczej krzyżówkę między pracą prawnika, chemika i archeologa. W jednej chwili trzeba czytać między wersami zapomnianych kronik, a w kolejnej — analizować mikropęknięcia drewna sprzed trzystu lat. W Polsce opieki wymagają nie tylko budynki – mamy ponad 268 tysięcy zabytków ruchomych i niemal 80 tysięcy nieruchomych. Do tego dziesiątki tysięcy stanowisk archeologicznych i niezinwentaryzowanych artefaktów.

Jednak przecież to nie liczby są najważniejsze. Chodzi o rzeczy unikalne: freski, których nikt inny już nie maluje, balustrady, które powstały przed odzyskaniem niepodległości czy cegły wypalane ręcznie w XVI wieku. Konserwatorzy pracują na „warstwach czasu” — na pamięci osadzonej w fizycznych kartach historii.

Praca ta to także nieustanny konflikt między przeszłością a teraźniejszością. „Konserwator zabytków” to brzmi dumnie, ale dla dewelopera lub właściciela kamienicy często oznacza blokadę. Nie można ocieplić ściany, zmienić okien, położyć nowego dachu – bo „ochrona konserwatorska”. Równocześnie to konserwatorzy często ratują przed totalnym chaosem przestrzennym. Są ostatnią tamą przed zrównaniem z ziemią cennych obiektów. Bronią dziedzictwa przed cynizmem, ignorancją i… drogami na skróty.

W renowacji zabytkowych budynków kluczowa jest dbałość o oryginalną strukturę – od podłóg po dach. To wymaga specjalistycznych, niskoinwazyjnych rozwiązań. Dlatego w takich realizacjach sprawdzają się systemy takie jak Uponor Minitec, oparte na rurach o średnicy zaledwie 9,9 mm. Cała konstrukcja systemu ma wysokość około 15 mm ze specjalną wylewką, co umożliwia montaż bez konieczności zrywania oryginalnych posadzek. To ogromna zaleta w przypadku obiektów objętych ochroną konserwatorską, gdzie ingerencja musi być ograniczona do minimum – komentuje Piotr Serafin, ekspert systemów instalacyjnych Uponor (będącej cześcią GF).

Tradycja, która wraca

Po wojnie Polska stworzyła jeden z najbardziej imponujących systemów konserwatorskich w Europie. Pracownie PKZ — Państwowe Pracownie Konserwacji Zabytków — były dumą PRL-u. To właśnie one odbudowały warszawską Starówkę, uratowały setki pałaców i kościołów, a ich specjaliści byli zapraszani do pracy przy konserwacji zabytków we Francji, Egipcie czy Iraku. Dziś wiele z tamtych tradycji wraca — choć w nowoczesnej odsłonie. Młodzi konserwatorzy uczą się nowych technologii: skanowania 3D, cyfrowego archiwizowania, pracy z nanocząsteczkami.

Dzięki współpracy z konserwatorami dostosowujemy technologię do potrzeb obiektu — zachowując klarowną komunikację, dokumentację zmian i szacunek do wartości historycznych. To partnerstwo: konserwatorzy wspierają nas fachową wiedzą o warstwach i wartościach dziedzictwa, my wnosimy technologię o niskiej inwazyjności. Podstawowa zasada pozostaje niezmienna — chronić dziedzictwo, zanim zniknie – komentuje Marcin Kaczmarek, właściciel firmy budowlanej MK Reno.

Czy konserwatorzy mają swoje miejsce w popkulturze? Nie. Czy ich praca jest romantyczna? Rzadko. Ale właśnie dzięki nim możemy dziś spacerować po Gdańsku, który wygląda jak Gdańsk; wejść do kościoła w Kruszwicy i poczuć średniowieczny chłód murów; dotknąć płyty nagrobnej sprzed epoki rozbiorów.

Być może największą ironią tej profesji jest to, że jej sukces… pozostaje niewidzialny. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, konserwator zostaje zapomniany. Bo to, co stworzył, wygląda tak, jakby zawsze takie było.

Kontakt dla mediów:
Brief Me
Kacper Materna

tel. 728 238 565
[email protected]

 

Napisane przez Agencja Brief me

Najlepsze AI dla firmy: Copilot, ChatGPT czy Gemini?

W łazience ze strefą wanny i natrysku