Stare, niepoddawane przeglądom mechanizmy zużyły się, zardzewiały, brakuje też śmiałków, gotowych systematycznie nakręcać zegary, wspinając się po stromych schodach wież, na domiar bez uprawnień wysokościowych. Taki też los jeszcze do niedawna dzielił z tymi „niechodzącymi” tarnogórski zegar kościelny. Po raz pierwszy, przed około 10 laty jego wskazówki zatrzymał proboszcz, na znak protestu przeciw hałasom z sąsiadującego z świątynią lokalu. Kiedy po raz drugi stanął? – nikt już nie pamięta.
Nowe życie zegara
Obecnie znów odmierza czas na kościelnej wieży przy tarnogórskim rynku, a to za sprawą firmy Rduch Bells & Clocks w Czernicy k. Rybnika, która – pod nadzorem konserwatorskim – „tchnęła” w zegar drugie życie. – Wykonaliśmy nowe tarcze, jednocześnie zachowując stary werk zegara. Skonstruowaliśmy też specjalny mechanizm naciągu, aby nie trzeba było codziennie go nakręcać. Dzięki temu nowatorskiemu rozwiązaniu wahadło pracuje z dużą dokładnością, a zegar sam automatycznie się nakręca – tłumaczy właściciel czernickiej firmy Grzegorz Klyszcz.
Chwali też autorski pomysł swoich fachowców. Zamontowali oni specjalne sprzęgło, dzięki któremu można nastawiać go bez konieczności zatrzymywania. – Unowocześniając w ten sposób zegar, jednocześnie udało się nam zachować jego zabytkowy charakter – dodaje.
Zegar ten jest pięknym przykładem XVIII-wiecznej techniki zegarmistrzowskiej i to w jednej z najstarszych parafii luterańskich na Górnym Śląsku. Świątynia w Tarnowskich Górach powstała w 1780 r. po tym, jak pruskim zarządzeniem królewskim zezwolono na ponowne zakładanie kościołów ewangelickich. Zegar zaś zamontowano tam siedem lat później, był on dziełem zegarmistrza z Brynicy, Franciszka Schmachela.
Ksiądz ruszył czas
– Szczególnie szczęśliwi są mieszkańcy, że „ksiądz ruszył czas” – mówi proboszcz ks. Sebastian Mendrok, pełniący w parafii swoją duszpasterską posługę już szósty rok. Ponieważ zegar trzeba było codziennie nakręcać, od dawna poszukiwał sposobu, aby to można było robić mechanicznie.
– Dziś wszyscy w okolicach rynku doskonale orientują się w czasie, ponieważ zegar bije co kwadrans i co pełną godzinę. A co ważne nie zakłóca ciszy – dodaje ksiądz proboszcz. Cieszy go też opinia młodych tarnogórzan, od których usłyszał: „Wow! jakie to piękne”.
Obecnie wiele jest jeszcze takich wież, na których zabytkowe zegary zatrzymał niełaskawy dla nich czas. – Warto byłoby zinwentaryzować te istniejące, bo stanowią nasze techniczne dziedzictwo na Śląsku. A mamy tu spore tradycje. Zegary z duszą, powstawały dzięki wysiłkowi inżynierów oraz hojności parafian lub dobrodziejów parafii – przypomina Grzegorz Klyszcz.
Stare „klasyki” stanowią cenne przykłady sztuki zegarmistrzowskiej, a współczesne rozwiązania napędowe sprawiają, że nadal mogą chodzić. – Mamy potrzebną wiedzę i doświadczenie, aby te zegary dalej były w użytku i odmierzały czas w sposób bezobsługowy – zapewnia szef firmy z Czernicy.