Jak podają statystyki Komendy Głównej Policji, w 2011 roku doszło do 40 065 wypadków drogowych, w których zginęło 4 189 osób, a 49 501 zostało rannych. Liczba poszkodowanych w tych wypadkach tylko w 2011 roku odpowiadała liczbie mieszkańców Ostrołęki. I jest wyższa niż rok wcześniej. Do 66% z powyższych wypadków doszło przy dobrych warunkach atmosferycznych, a główną ich przyczyną, podawaną niezmiennie od lat przez Komendę Główną Policji, jest niedostosowanie prędkości do warunków ruchu.
NaviExpert, dzięki technologii Community Traffic online sprawdził dokładnie, gdzie kierowcy szczególnie lubią się rozpędzać oraz jakie warunki i ograniczenia prędkości ich faktycznie ograniczają, a jakie stymulują do rozwijania jeszcze wyższych prędkości.
Parcie na szkoło
Wszystkie fotoradary stałe są oznakowane. Wydawałoby się więc, że kierowcy z obawy przed kosztownym zdjęciem będą zwalniać gdy tylko zobaczą tablicę informującą o fotoradarze. Jak się okazuje – nie do końca. Średnia prędkość tuż przed fotoradarami, postawionymi na trasach z ograniczeniami do 50 km/h wynosi 64 km/h. To tylko 2 km/h mniej niż wtedy, gdy fotoradar nie znajduje się w pobliżu. Z danych zebranych przez NaviExpert wynika, że prędkość na trasach z ograniczeniem do 50 km/h w okolicach fotoradaru przekracza nawet 91% kierowców. Nie jest to duża różnica w porównaniu z miejscami, gdzie fotoradary nie stoją. Tam gdzie nie ma ryzyka fotki, pięćdziesiątkę przekracza 92% kierowców.
+ 10 do prędkości
W terenach zabudowanych na trasach z ograniczeniami prędkości do 50 km/h, niezależnie od tego czy w okolicy jest fotoradar czy go nie ma, w przybliżeniu co piąty kierowca przekracza dozwoloną prędkość o mniej niż 10 km/h. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, że kierowcy zdają sobie sprawę z tego, że fotoradary zwykle są ustawione z 10 kilometrową tolerancją – czyli nie fotografują tych pojazdów, które poruszają się z prędkością do 10 km/h wyższą niż dozwolona. Dane z Community Traffic pokazują, że kierowcy skrupulatnie z tego korzystają.
Pirat drogowy na minutę
Z danych NaviExpert wynika, że o ile w terenach zabudowanych na trasach aż 92% kierowców przekracza dozwoloną pięćdziesiątkę, to w miastach* takich kierowców jest mniej, ale to wciąż aż 68%. Średnia prędkość na wybranych odcinkach z ograniczeniami do 50 km/h w miastach to 56 km/h, a poza nimi to 66 km/h.
*w przypadku miast w badaniu były brane pod uwagę tylko odcinki dróg niesąsiadujące bezpośrednio ze światłami i skrzyżowaniami, tzw. szybkie proste, na których ruch odbywa się płynnie.
Rozwijana prędkość przy ograniczeniu 50 km/h | % kierowców przekraczających ograniczenie w terenach zabudowanych na trasach (przy braku fotoradaru w okolicy) | % kierowców przekraczających ograniczenie w terenach zabudowanych na trasach (gdy w pobliżu jest fotoradar) |
51-60 km/h | 20% | 22% |
61-70 km/h | 36% | 38% |
71-80 km/h | 26% | 25% |
81-90 km/h | 8% | 6% |
91-100 km/h | 2% | 0%** |
101-110 km/h | 1% | 0%** |
Tabela: Procent kierowców przekraczających dozwoloną pięćdziesiątkę
**W granicach błędu statystycznego
Warto zauważyć, że w przypadku gdy fotoradar stoi na ograniczeniu prędkości do 50 km/h, większy procent kierowców jeździ między 51 km a 70 km/h, niż w przypadku miejsc bez fotoradaru. Mogłoby się więc wydawać, że fotoradar zupełnie „nie działa na kierowców”. Jest jednak inaczej – z danych NaviExpert widać wyraźnie, że tam gdzie są fotoradary mniejszy procent kierowców jeździ na takim ograniczeniu (50 km/h) w granicach 71-90 km/h, a tych, którzy jeżdżą jeszcze szybciej po prostu nie ma lub mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Jak się więc okazuje – fotoradary działają na wyobraźnię i przyzwyczajenia kierowców.
Na trasach z ograniczeniem do 50 km/h, na których nie ma fotoradarów, średnio 2 % kierowców przekracza dozwoloną prędkość o 40-50 km/h, czyli jedzie z prędkością nawet i dwukrotnie wyższą niż pozwalają obowiązujące przepisy, a 1 % przekracza ją nawet o 60 km/h. Wydaje się, że te 3% to niewiele, jednak na ruchliwej ulicy, np. w Warszawie, po której przejeżdża około 50 tys. samochodów na dobę, te 3% oznacza 1500 takich kierowców dziennie i… daje średnio jednego pirata drogowego na minutę, który drastycznie przekracza dozwoloną prędkość.
Nawet jeżeli znaki pozwalają na jazdę w mieście z prędkością wyższą – 60 km/h – to i tak dla wielu kierowców to za mało. Ponad połowa podróżujących przekracza dopuszczalną sześćdziesiątkę. Poza miastami, tych z ciężką nogą na sześćdziesiątce jest aż 72%, gdy natomiast na trasie jest fotoradar, procent kierowców przekraczających dozwoloną prędkość spada do 64.
Jakość = szybkość?
Kolejną regułą jest to, że kierowcy bardziej dbają o jazdę w zgodzie z przepisami w pobliżu fotoradarów, jeżeli dozwolona na danym odcinku prędkość jest wyższa. W okolicach fotoradaru na ograniczeniach do 90 km/h, tylko 5% kierowców przekracza prędkość i 1% z nich osiąga prędkość powyżej 100 km/h i wyższą. Na dziewięćdziesiątce bez fotoradarów już 18% z nich przekracza prędkość i aż 6 % osiąga prędkość 100-120km/h lub wyższą. Po raz kolejny więc wyniki badań wskazują więc, że choć fotoradary nie zniechęcają całkowicie do łamania przepisów, to jednak pozwalają ograniczyć liczbę piratów drogowych.
Analizując zachowania kierowców podróżujących po trasach z ograniczeniami prędkości do 90, 100 i 110 km/h w miejscach gdzie nie stoją fotoradary wynika, że w tym przedziale, im wyższa dopuszczalna prędkość, tym większy procent kierowców ją przekracza. Na drogach o dopuszczalnej prędkości do 90 km/h (drogi jednojezdniowe poza terenem zabudowanym) 18% kierowców jeździ szybciej. Na drogach dwujezdniowych, rozdzielonych pasem zieleni oraz ekspresowych jednojezdniowych, gdzie dopuszczono jazdę z maksymalną prędkością 100 km/h, owe 100km/h okazuje się zbyt wolno dla 31% kierowców. Natomiast na drogach ekspresowych i autostradach, w miejscach z ograniczeniem do 110 km/h, aż 46% jeździ szybciej. Im więc wyższa jakość dróg – tym kierowcy pozwalają sobie na więcej.
Syndrom autostradowy
Przy zjazdach z autostrad i ekspresówek występuje tzw. syndrom autostradowy. Dane zgromadzone przez NaviExpert pozwalają określić niebezpieczeństwo, jakie to zjawisko ze sobą niesie. Syndrom autostradowy występuje, gdy kierowca po przejechaniu sporego odcinka trasą szybkiego ruchu lub autostradą zjeżdża na trasę z niższą dopuszczalną prędkością jazdy. Po podróży drogą z wysokim limitem prędkości kierowca – mimo, że z niej zjechał – wciąż czuje, że może jechać szybciej, niż na to pozwalają znaki. Znacznie przekracza dopuszczalne prędkości oraz chętniej wyprzedza innych kierowców. Pomimo, tego, że na takich odcinkach dróg częste są kontrole drogowe, kierowcy zdają się tym nie przejmować, dopóki nie mają poczucia nieuchronności kary. Z danych NaviExpert wynika, że na przykładowej trasie przechodzącej z ekspresówki w trasę o dopuszczalnej prędkości do 70 km/h, kierowcy podróżują średnio z prędkością 85 km/h jeżeli nie występują kontrole drogowe i 77 km/h jeżeli wiedzą o patrolu. Dla porównania, średnia prędkość na trasach z ograniczeniami do siedemdziesiątki, gdzie syndrom autostradowy nie występuje, wynosi 69km/h.
Nieuchronność kontroli skutecznym straszakiem
Oczywiście kierowcy na wszystkich typach dróg zwalniają głównie wtedy, gdy mają pewność co do obecności kontroli drogowej. Z danych NaviExpert wynika, że gdy kontrola drogowa nie występuje, jeżdżą średnio o 10% szybciej, niż gdy jest. Skąd w takim razie kierowcy dowiadują się o kontrolach drogowych i wiedzą gdzie zwolnić? Okazuje się, że tradycyjny, choć nielegalny sposób jak miganie światłami jest wciąż popularny. Sprawdzają się także CB radia, a coraz większą popularność zyskują aplikacje na smartfony z ostrzeżeniami CB. Często kierowcy zwalniają dopiero po zobaczeniu odblaskowych kamizelek policjantów. – W takich sytuacjach, na wyjątkowo krótkim odcinku, kierowca zwalnia bardzo gwałtownie, tracąc płynność jazdy i narażając siebie oraz innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo. Odradzamy takie zachowanie, a wszystkich kierowców zachęcamy do jazdy zgodnej z przepisami. Niestety, wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że w większości przypadków fotoradary i kontrole są rozmieszczone w miejscach, w których po prostu warto zachować ostrożność ze względu na bezpieczeństwo – tłumaczy Adam Bąkowski, Prezes Zarządu NaviExpert. I dodaje – Nasza firma przygotowała dla kierowców nawigację z ostrzeżeniami CB, która z dużym wyprzedzeniem ostrzega przed fotoradarami i kontrolami i dzięki temu pomaga unikać mandatów. Co jednak najważniejsze – NaviExpert poprawia bezpieczeństwo podróży, bo pozwala kierowcy na świadome korzystanie z drogi i płynną jazdę. Podczas podróży informuje bowiem o dozwolonej prędkości i alarmuje, gdy ta zostanie przekroczona, a także uprzedza o zbliżaniu się do tzw. czarnych punktów na drodze.
Pomimo coraz większej popularności takich mobilnych udogodnień, wielu kierowców, wydaje się nie przejmować ani fotoradarami ani kontrolami drogowymi. Może to wynikać z tego, że na forach internetowych krążą ogłoszenia o treści: „Wydaje mi się, że prowadziłem Twój samochód, a Ty niesłusznie zostałeś ukarany mandatem. Oczywiście chcę wszystko zrekompensować. Daj znać, a ustalimy szczegóły. 120 zł za punkt”.
Informacje o raporcie i metodologii:
Raport powstał przy wykorzystaniu technologii Community Traffic online, polegającej na anonimowym pomiarze natężenia ruchu. Technologia ta, udostępniana kierowcom korzystającym z NaviExpert, pozwala im omijać korki i utrudnienia drogowe.
NaviExpert zbadał ponad milion przejazdów na blisko stu trasach w całej Polsce. W badaniu zostały przeanalizowane wybrane segmenty dróg krajowych i wojewódzkich. Analizie zostały także poddane odcinki dróg w miastach – tzw. szybkie proste, czyli te drogi, na których ruch odbywa się płynnie, ponieważ nie sąsiadują bezpośrednio ze światłami ani skrzyżowaniami, co pozwoliło wyeliminować bardzo wolne przejazdy związane z korkami.