Mit pierwszy – woda utleniona i Rivanol dobre na wszystko
Termin antyseptyka pojawił się w medycynie pod koniec XVIII wieku i obejmował zabiegi i substancje zabezpieczające przed gniciem ran. Dziś to pojęcie znacznie szersze, wiążące się jednak z odkażaniem, czyli eliminacją drobnoustrojów chorobotwórczych, które mogą namnażać się w ranie. Na przestrzeni wieków wiele substancji, kiedyś uznawanych za skuteczne, jak np. kwas borowy, zniknęło z listy najpewniejszych środków antyseptycznych, jednak niektóre – choć dowiedziona jest ich niska skuteczność lub silne działanie niepożądane, wciąż znajdują się w wielu domowych apteczkach. „Najlepszym przykładem jest woda utleniona, najpowszechniej stosowana w naszych domach substancja odkażająca, tyle że… charakteryzująca się bardzo niską skutecznością w zwalczaniu drobnoustrojów chorobotwórczych. Świetnie sprawdza się w mechanicznym (ponieważ pieni się w kontakcie z raną) oczyszczeniu ran, na przykład otarć kolan, jednak w trudniejszych przypadkach nie powinna mieć zastosowania” – mówi mgr farmacji Marzena Korbecka-Paczkowska. „Warto pamiętać, że nawet jeśli przemyjemy otarcie wodą utlenioną, należy zastosować nowoczesny antyseptyk, który ma działanie bakteriobójcze i może zwalczyć także beztlenowe bakterie wywołujące tężec. A woda utleniona sobie z nimi nie radzi”. Podobnie rzecz się ma z popularnym Rivanolem, który – choć ma znacznie lepsze właściwości antyseptyczne, nie zawsze może być stosowany. „Rivanol bywał często stosowany do leczenia trądziku. Okazało się jednak, że po chwilowej poprawie problem powracał, bo bakterie bardzo łatwo się uodparniały na działanie tej substancji. Jest skuteczny w środowisku zasadowym, również w kontekście skóry, i z tego powodu jego zastosowanie w domu nie zawsze przynosi efekty” – wyjaśnia mgr farmacji Marzena Korbecka-Paczkowska. Podkreśla przy tym, że obu wymienionych związków nie zaleca się do pielęgnacji ran przewlekłych, jak: odleżyny, owrzodzenia, oparzenia czy na rany pooperacyjne.
Mit drugi – spirytus – najlepszy środek bakteriobójczy
Alkohol, w domowych apteczkach występujący zazwyczaj w formie spirytusu, jest najstarszą substancją odkażającą. „Trudno zaprzeczyć jego efektywności bójczej, jednak ogólny wpływ na organizm powoduje, że dziś stosowany jest wyłącznie do: odkażania nieuszkodzonej skóry oraz dezynfekcji rąk, dezynfekcji powierzchni w szpitalach itp.” – zaznacza doktor nauk medycznych Marzenna Bartoszewicz. „Coraz rzadsze stosowanie spirytusu wynika z jego drażniących właściwości – nigdy nie stosuje się go na otwarte rany, bowiem doprowadza do denaturyzacji białek, podrażnia i sprawia ból pacjentowi. Podobnie nie stosuje się go także u dzieci, a zwłaszcza noworodków, bo łatwo przenika przez skórę do krwiobiegu i może powodować miejscowe oparzenia. Dlatego w szpitalach, a także w domowych apteczkach, coraz powszechniejsze zastosowanie mają preparaty antyseptyczne na bazie octenidyny – z jednej strony bardzo skuteczne pod względem odkażającym, z drugiej – bezpieczne dla tkanek, dodatkowo stymulujące proces gojenia”.
Mit trzeci – pielęgnacja pępka
To właśnie dobra miejscowa tolerancja przez skórę noworodków sprawiła, że większość szpitali położniczych stosuje dziś lek antyseptyczny na bazie octenidyny – Octenisept do pielęgnacji kikuta pępowinowego noworodków. „Pielęgnacja kikuta pępka dziecka zwykle napawa mamy lękiem, zwłaszcza jeśli to pierwsze dziecko. Mamy boją się, że sprawią maluszkowi ból, choć warto w tym miejscu zaznaczyć, że kikut pępka, jeśli w rankę nie wda się zakażenie, nie boli. Podobnie jego pielęgnacja, pod warunkiem, że przeprowadzimy ją przy użyciu preparatu bez alkoholu” – uspokaja Marzena Korbecka-Paczkowska. Podkreśla przy tym, że jak wynika z wytycznych Nadzoru Krajowego w dziedzinie Neonatologii octenidyna (substancja lecznicza zawarta m.in. w Octenisepcie) jest jednym z najskuteczniejszych i najbezpieczniejszych preparatów do dezynfekcji kikuta pępka, nawet u wcześniaków poniżej 27 tygodnia. A ponadto, co z pewnością ma znaczenie dla wielu mam, Octenisept jest bezbarwny, znika więc problem zabrudzonych śpioszków.
Mit czwarty – biała papka na ospę
Bezbarwność nowoczesnych antyseptyków to zaleta, którą mamy doceniają także później, np. podczas leczenia ospy. Lekarze alarmują od kilku lat, że odnotowują coraz więcej przypadków zachorowań na ospę, wskazując przy tym, że tradycyjne sposoby jej leczenia, czyli przy pomocy tzw. białej papki, uważane są dziś za nieskuteczne. „Z ospą w ogóle wiąże się wiele mitów, dotyczących jej leczenia, jak i pielęgnacji skóry podczas choroby. Dzisiejsze wytyczne w zakresie terapii ospy mówią jednoznacznie, że leczenie powinno zapobiegać jej najpowszechniejszemu powikłaniu, a więc zakażeniu skóry. Dlatego zaleca się mycie dziecka pod prysznicem, nieprzegrzewanie, a przede wszystkim stosowanie preparatów, które po pierwsze nie tworzą na krostkach „skorupki”, pod którą bakterie mogą się rozmnażać, a po drugie mają działanie antyseptyczne – są w stanie zniszczyć wirusy i bakterie już na skórze występujące” – wyjaśnia Marzena Korbecka-Paczkowska. Farmaceutka w terapii ospy poleca Octenilin żel, który zmniejsza ryzyko powstania blizn oraz – w przypadku rozdrapanych strupków – Octenisept na rany. „Dzieci bardzo często mają też krostki w jamie ustnej, specjalistyczne płyny do płukania jamy ustnej, jak np. Octenidol, pozwalają złagodzić ból i przyśpieszają gojenie – nie tylko krostek ospy, ale i na przykład aft. Octenidol nie zawiera alkoholu ani aspartamu, dlatego mogą go bezpiecznie stosować dzieci i kobiety w ciąży, które często chorują na ciążowe zapalenie dziąseł”.
Mit piąty – trudne rany – tylko operacyjnie
Coraz więcej osób boryka się z tzw. trudnymi ranami, często będącymi skutkiem chorób cywilizacyjnych, jak cukrzyca czy przewlekła niewydolność żylna. „W pierwszym przypadku trudnym powikłaniem jest zespół stopy cukrzycowej, w drugim – owrzodzenia podudzi. Ich pielęgnacja, a zwłaszcza leczenie, to prawdziwe wyzwanie, często trwające nawet rok. Nowoczesne antyseptyki, które nie tylko nie zawierają alkoholu, dzięki czemu nie podrażniają dodatkowo uszkodzonej skóry, ale i penetrują przez biofilm bakteryjny, skutecznie niszczą bakterie G (+) łącznie z MRSA, G (-), grzyby, drożdżaki, pierwotniaki oraz wirusy (np. Herpes Simplex), chroniąc przed zakażeniem oraz rozwojem infekcji, a jednocześnie stymulując proces ziarninowania, czyli gojenia się rany” – tłumaczy mgr farmacji Marzena Korbecka-Paczkowska –specjalista w leczeniu ran. Substancje aktywne preparatów takich jak: Octenisept, opatrunek antybakteryjny Octenilin żel, nie ulegają wchłanianiu – pozostając na ranie niszczą chorobotwórcze drobnoustroje przez cały czas, współstymulując proces gojenia. Dzięki temu w wielu przypadkach można uniknąć konieczności chirurgicznego oczyszczania rany, a nawet – jak w przypadku zespołu stopy cukrzycowej – amputacji. Efekty leczenia będą jeszcze lepsze, jeśli ranę zabezpieczymy specjalistycznymi opatrunkami, które – dobrze dobrane do rany nie tylko chronią ją przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych, ale i zapewniają wilgotne środowisko w ranie – optymalne dla uaktywnienia procesów gojenia.