Skąd wziął się pomysł na wydanie dwutygodnika lokalnego?
– Od zawsze chciałem tworzyć ciekawą i nowoczesną prasę lokalną. Postanowiłem też zbudować coś pozytywnego, w czym nie ma miejsca na skandale, wypadki i sensacje, a zarazem bliskiego mieszkańcom miast, i gmin z okręgu poznańskiego. Dotychczas nie było na naszym rynku takiego tytułu.
Czym różni się Nasz Głos Poznański od innych tytułów prasowych wydawanych w Wielkopolsce?
– Dostarczamy najważniejszych, najbardziej użytecznych, najświeższych informacji dotyczących życia w Poznaniu i 19 okolicznych gminach. Piszemy o tym, co jest priorytetowe dla mieszkańców, poruszamy sprawy i zagadnienia, które determinują ich codzienne życie, i mają na nich zdecydowanie największy wpływ. Atutem Naszego Głosu Poznańskiego jest lokalność i aktualność. Tytuł ma obiektywną zawartość merytoryczną. Jego integralną część stanowią pogłębione artykuły dotyczące wszystkich strategicznych segmentów rynku: m.in. motoryzacji, nieruchomości, handlu, rozrywki i kultury (w tym wywiady z gwiazdami), turystyki i sportu. Nasz Głos Poznański ukazuje się w poniedziałki, stąd sporo sportowych informacji z weekendu, w tym m.in. aktualne relacje z meczów Lecha Poznań. Myślę, że na tych wszystkich polach jesteśmy bardzo konkurencyjną gazetą.
Gdzie jest dystrybuowany Nasz Głos Poznański?
– To największy darmowy dwutygodnik okolic Poznania. Jego nakład wynosi obecnie 20 tys. egz. Strategicznie zaplanowana dystrybucja pisma gwarantuje, że wysoki nakład rozchodzi się bez zwrotów. Dwutygodnik dystrybuowany jest w 300 stałych punktach (m.in. markety, sklepy ogólnospożywcze i inne, urzędy, banki, obiekty rekreacji – centra tenisowe, pływalnie, siłownie, SPA – hotele, restauracje, salony samochodowe, hurtownie), a także bezpośrednio na ulicy z ręki. Nowymi prestiżowymi punktami, w których się regularnie pojawiamy są markety sieci Piotr i Paweł na terenie aglomeracji poznańskiej, a także centra handlowe. Jesteśmy już m.in. w Starym Browarze i Plazie.
W Polsce od wielu lat podupadają media lokalne. Jakie Pana zdaniem są obecnie największe bolączki prasy lokalnej?
– Największym problemem prasy lokalnej jest rozwój internetu. Ludzie nie chcą już wydawać pieniędzy na gazety, kiedy mają „wszystko” za darmo w internecie. Zdawałem sobie z tego sprawę tworząc Nasz Głos Poznański, dlatego też jest to gazeta bezpłatna.
Pojawiają się często opinie, że bezpłatna prasa lokalna niszczy rynek. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?
– Nie zgadzam się. Myślę, że bezpłatny kolportaż jest najlepszą drogą dla upadającej obecnie prasy lokalnej. Wskazują na to również spadające wyniki sprzedaży ogólnopolskich gazet.
Czy obecnie można wydawać dobrą gazetę lokalną? Kiedy się jest uzależnionym od reklamodawców, trudniej jest zachować metkę bycia "niezależnym".
– Oczywiście, że każdy wydawca prasy, nie tylko lokalnej i darmowej, jest w jakimś stopniu uzależniony od reklamodawców. Ważne jest, aby mieć jednak nadrzędne zasady i cele, który są ponad tym. Stworzyłem gazetę, która kompetentnie i rzetelnie opowiada o sprawach dotyczących Poznania i okolic. I reklamodawcy to doceniają. Gdybym chciał się poddać woli reklamodawców i pisać tylko to, co uznaliby za stosowne – Nasz Głos Poznański miałby znikome szanse na sukces. Nikt by go nie chciał czytać. A tak mogę liczyć na szacunek i zaufania Czytelników. I to jest dla mnie wartość nadrzędna.
Czy trudniej jest przekonać reklamodawcę i Czytelnika do bezpłatnej gazety? Coś co dostaje się za darmo rzadko jest szanowane.
– W tej chwili mamy ponad 300 punktów dystrybucji. Doceniają to zarówno reklamodawcy jak i czytelnicy. Ci pierwsi chcą, żebyśmy trafili do jak największej grupy osób. Ci drudzy doceniają fakt, że Nasz Głos Poznański jest pod ręką. I np. robiąc zakupy w Piotrze i Pawle mogą zabrać ze sobą do domu, by spokojnie poczytać, naszą darmową gazetę. Myślę, że po roku obecności na rynku nasi Czytelnicy wiedzą, czego się można spodziewać po Naszym Głosie Poznańskim. Doceniają aktualne, ciekawe treści i materiały zawarte w gazecie niezależnie od tego czy płacą za nią, czy nie. Choć zdaję sobie sprawę, że gdyby Nasz Głos Poznański kosztował choćby złotówkę, to miałby mniej Czytelników niż obecnie.
Jak wygląda bilans po roku działalności?
– W ciągu ostatniego roku dwutygodnik zwiększył nakład z 15 do 20 tys. Wzrosła również liczba stałych punktów dystrybucji ze 180 do ponad 300. Nasz Głos Poznański nawiązał współpracę z Lechem Poznań, co zaowocowało wieloma konkursami na łamach gazety. Partnerami tytułu są także Starostwo Poznańskie oraz kilkanaście podpoznańskich gmin. W ciągu ostatniego roku udało się pozyskać do współpracy wiele znanych osób ze świata dziennikarskiego, ale nie tylko. Obecnie na łamach dwutygodnika piszą m.in. Marek Fiedler, pisarz i podróżnik, Piotr Talaga, były zastępca redaktora naczelnego Głosu Wielkopolskiego, Juliusz Podolski, wieloletni dziennikarz Expressu Poznańskiego, Gazety Poznańskiej i Głosu Wielkopolskiego, Mariusz Kaźmierczak, redaktor działu sporto
Rozmowa ze Sławomirem Lechną, właścicielem i redaktorem naczelnym Naszego Głosu Poznańskiego