Już w 2016 roku, w Rio de Janeiro, po 112 latach przerwy, na igrzyska olimpijskie powróci golf. Mimo dynamicznego rozwoju tej dyscypliny w Polsce, liczba graczy jest wciąż stosunkowo niewielka. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii – ojczyźnie tego sportu – gra aż 3,6 mln osób. W Polsce obecnie mamy 15 ośrodków golfowych. W zdecydowanej większości są to obiekty prywatne, dopiero w zeszłym roku rozpoczęto budowę pierwszego pola miejskiego. Powodem niskiego zainteresowania golfem może być przekonanie o jego elitarności i niedostępności. – Mit sugerujący, że golf jest sportem dla arystokratów i zarezerwowanym tylko dla najbogatszych, skutecznie utrwalił się w świadomości Polaków. Tymczasem koszt gry i sprzętu jest porównywalny z tym, jaki ponosi statystyczny narciarz w ciągu sezonu. Nauka również nie zrujnuje domowego budżetu – przekonuje Filip Naglak, dyrektor sportowy w Toya Golf & Country Club.
Zawodnik na medal
Obecnie w Polsce jest coraz więcej graczy, sprzyja temu rosnąca liczba turniejów krajowych. Do najbardziej znanych należą: Puchar Polski, Mistrzostwa Polski Amatorów, Polish Open, PZG Masters oraz Pro-Am Tour. Dzięki temu, na zawodach krajowych można spotkać więcej obcokrajowców niż w latach ubiegłych. Wzrost zainteresowania golfem spowodował, że coraz więcej dzieci i młodzieżyzaczyna przygodę z tym sportem. Młodzi zawodnicy są coraz lepiej wyszkoleni i zdobywają pierwsze międzynarodowe tytuły. Przykładem z ostatnich dni jest Mateusz Gradecki, który w ostatniej edycji World Junior Golf Series zajął pierwsze miejsce, pokonując aż 60 zawodników z całego świata. Jego klubowy kolega, Adrian Meronk, w tym samym turnieju zdobył drugie miejsce, a w marcu był trzeci w KenaKo South African World Juniors. Takie osiągnięcia pozwalają mieć nadzieję na to, że być może, za kilka lat doczekamy się zawodników dobijających do światowej czołówki.
Posiłki z zagranicy
Na lepsze zmienia się też sytuacja wśród szkoleniowców. Program szkolenia instruktorów golfa spełnia wszystkie światowe standardy. PGA Polska, która przygotowuje instruktorów, zdobyła w tym roku tytuł „Fully recognized”, czyli najwyższy stopień uznania. – Rozwój baz szkoleniowych w Polsce nabrał rozpędu. Mimo, że golf wrócił do Polski po długim czasie nieobecności, bo dopiero na początku lat 90-tych, to bardzo szybko powstało dużo nowych obiektów. Stopniowo rośnie też liczba zawodników myślących o profesjonalnej karierze. Oczywiście największe szanse mają ci zaczynający w bardzo młodym wieku – mówi Matthew Tipper, Walijczyk, który jest dyrektorem David Leadbetter Golf Academy, działającej przy podwrocławskim klubie Toya Golf & CC. Również Polscy szkoleniowcy mają się czym pochwalić. Ciągłe podnoszenie kwalifikacji, a także udział w turniejach dla zawodowców, skutkuje coraz lepszym poziomem nauczania.
Będzie taniej
W Polsce zdecydowaną większość stanowią pola prywatne. Dopiero na ten rok planowane jest otwarcie pierwszego obiektu miejskiego w Gorzowie Wielkopolskim. Dla porównania – w Anglii na 1800 obiektów golfowych aż 60% stanowią pola miejskie. Coraz większa liczba pól, a co za tym idzie – konkurencja, wymusza na właścicielach klubów golfowych obniżkę cen. Już teraz można spotkać atrakcyjne rabaty na wynajem pola, sprzętu oraz lekcje z wykwalifikowanym trenerem. Aby wejść na pole i rozegrać rundę nie trzeba być członkiem klubu, to przydaje się dopiero podczas zawodów.
Sprzyjające warunki, a także malejące ceny powodują, że przygodę z golfem rozpoczyna coraz więcej osób. Staje się on sportem rodzinnym, a wizyta na polu dobrym sposobem na weekendowy relaks. Kto wie, może wśród tak wielu nowych graczy jest przyszły medalista olimpijski?