Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie środki publiczne z działań 3.1 i 8.1 unijnego Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (POIG), większość startupów i środowisko ich twórców, zwane czasem sceną startupową, nie powstałoby w obecnym kształcie. Jednak w 2013 roku skończy się finansowanie wielu funduszy, które w latach 2008-2010 otrzymały środki na Inicjowanie działalności innowacyjnej. Jak więc będzie wyglądał w przyszłym roku i kolejnych latach rynek nowych biznesów? Łukasz Parafianowicz, zarządzający Inkubatorem Innowacji – funduszem zalążkowym finansowanym ze środków unijnych – w felietonie opublikowanym na branżowym blogu SpidersWeb.pl próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie co fundusze mają zrobić, aby przetrwać twarde lądowanie na wolnym rynku?
– Bardzo łatwo wydaje się nieswoje pieniądze – zauważa Łukasz Parafianowicz z Inkubatora Innowacji. – Z moich obserwacji wynika, że często wydawanie unijnych pieniędzy ma więcej wspólnego z realizowaniem planu pięcioletniego niż prowadzeniem biznesu.
Plan, wynik, raport
Startup, wbrew temu, co może się niektórym wydawać, to przedsiębiorstwo. Naczelnym zaś celem przedsiębiorstwa jest maksymalizacja zysku lub zwiększanie swojej wartości. Zarządzający funduszami powinni o tym pamiętać.
– Jeśli fundusz chce poważnie myśleć o odsprzedaży swoich udziałów to musi pokazać, że jego inwestycje są w stanie zarobić jeszcze więcej – pisze w swoim artykule Parafianowicz. – Oczywiście nie zawsze startup może się pochwalić wynikami finansowymi w czystej postaci, ale na pewno może prezentować wskaźniki, które docelowo mogą przełożyć się na jego sukces komercyjny. Mam tutaj na myśli: liczbę odwiedzin, stan rejestracji, liczbę aktywnych użytkowników, liczbę podpisanych umów z partnerami oraz dynamikę wzrostu dla wszystkich tych wartości.
Parafianowicz sugeruje również, żeby startupy stosowały bardzo przejrzysty sposób informowania o swoich osiągnięciach i stawia za wzór spółki giełdowe. Skojarzenie jest słuszne, gdyż one najlepiej opanowały sposoby na utrzymywanie dobrych relacji z inwestorami.
Nowe źródło w prywatnych firmach
Najwięcej do udowodnienia rynkowi będą miały fundusze całkowicie finansowane unijnymi pieniędzmi. Powinny one już w tej chwili wykorzystać zdobytą wiedzę i doświadczenie celem pozyskania kolejnego kapitału na dalsze utrzymanie działalności inwestycyjnej. Rozwiązaniem może być pozyskanie środków prywatnych, trzeba jednak pamiętać, że prywatny inwestor będzie patrzył funduszowi na ręce w zupełnie inny sposób niż dysponenci środków unijnych i trzeba będzie używać innych argumentów, aby przekonać go do współpracy.
Parafianowicz zaznacza, że najlepszym wyznacznikiem skuteczności jest sukces poszczególnych spółek w portfelu funduszu, co dla prywatnych inwestorów będzie najlepszym argumentem do zaangażowania własnych pieniędzy. Nie bez znaczenia będzie również doświadczona kadra, która będzie się mogła pochwalić sukcesami.
Duży może więcej
Zdaniem zarządzającego Inkubatorem Innowacji duże fundusze mają większą elastyczność działania, dlatego sugeruje, że będziemy mieli do czynienia ze stopniową konsolidacją rynku, nie wyklucza on jednak funkcjonowania mniejszych, ale wyspecjalizowanych podmiotów inwestycyjnych.
Problem będzie dotyczyć nie tylko funduszy, ale też samych pomysłodawców, których obecna sytuacja mogła trochę rozpieścić. Pieniędzy na rynku będzie mniej, a ich pozyskanie będzie zdecydowanie trudniejsze niż dziś. Jak zauważa Parafianowicz, rzeczywistość zweryfikuje zarówno rynek startupów, jak i funduszy zalążkowych. Jedne i drugie muszą być zarządzane jak nowoczesne przedsiębiorstwa, a ich managerowie muszą zacząć myśleć bardziej biznesowo. Środki z budżetu Unii Europejskiej, podobnie jak wspomniane plany pięcioletnie, przeminą i każdy będzie musiał poradzić sobie w nowej rzeczywistości.
###
Łukasz Parafianowicz jest ekspertem ds. inwestycji Inkubatora Innowacji, funduszu inwestującego w spółki o dużym ryzyku i korzystającego z dofinansowania unijnego.