Zachowanie bezpieczeństwa dzieci w samochodzie to niezwykle istotna kwestia dla każdego rodzica. Jak się okazuje nie jest ona tak ważna dla Komisji Europejskiej oraz głównych producentów fotelików samochodowych, którzy dbają jedynie o swoje wewnętrzne interesy. Wielu rodziców nie zastanawia się ile przeznaczy pieniędzy na sprzęt samochodowy dla swojego dziecka. Mając to na uwadze, największe koncerny branży fotelikarskiej wykorzystują naiwność i troskę rodziców, windując nieustannie ceny w górę i rozdając karty tak, by mieć największy zysk i nie dopuszczając innych, równie bezpiecznych produktów CRS.
Alternatywne, o wiele tańsze i równie bezpieczne urządzenie typu Smart Kid Belt służące bezpiecznemu przewożeniu dzieci, zostaje jawnie dyskredytowane przez branżę fotelikarską, która rękoma KE chce całkowicie usunąć produkt z rynku. Obecnie, na dobrej jakości fotelik trzeba przeznaczyć kwotę ok. 1000 zł, podczas gdy Smart Kid Belt kosztuje 10x mniej. Ten konkurencyjny i zagrażający zmonopolizowanemu rynkowi produkt, pomimo iż otrzymał unijną homologację, spełnia wszystkie testy i badania zdarzeniowe, za pomocą nieczystych ruchów próbuje być wyeliminowany z rynku przez Komisję Europejską oraz przodujących producentów branży CRS.
Zauważalne zjawisko drenażu portfeli polskich rodzin wynika w głównej mierze z niedopuszczenia do sprzedaży pomysłowych i konkurencyjnych produktów. Komisja Europejska, za sprawą korupcji i nieuzasadnionych ruchów, stara się usilnie usunąć przenośny i o wiele tańszy produkt Smart Kid Belt z rynku CRS.
Wiedząc, że rodzice nie mając wyboru i alternatywnej ścieżki zabezpieczenia swoich dzieci w trakcie podróży, czterech głównych graczy na rynku fotelikarskim wykorzystuje zmonopolizowany rynek i narzuca coraz to wyższe ceny. Dlaczego rodzice mają przepłacać? Dlaczego Komisja Europejska nie dba o swoich członków UE tylko pozwala na skorumpowane regulowanie prawem fotelikarskim, tak by mali przedsiębiorcy nie mieli prawa głosu?
W tej sprawie nigdy nie chodziło o bezpieczeństwo. Gdyby w sprawie chodziło o bezpieczeństwo, urzędnicy Komisji nie proponowaliby zmiany prawa wprost zabraniającej stosowania Smart Kid Belt niezależnie od wyników jakichkolwiek uzyskanych testów bezpieczeństwa.
Gdyby w sprawie chodziło o bezpieczeństwo, urzędnicy Komisji nie mieliby potrzeby rozsyłania do konkurentów Smart Kid rozpaczliwych próśb o przesłanie jakichkolwiek materiałów-haków na Smart Kid Belt.
Gdyby w sprawie chodziło o bezpieczeństwo, urzędnicy Komisji zaczęliby swoje działania od przetestowania produktu, a nie próby zakazania jego stosowania niezależnie od wyników testów bezpieczeństwa. Ostatecznie urzędnicy i tak te testy wykonali – po czym umorzyli postępowanie, nie znajdując potwierdzenia problemów z bezpieczeństwem.
W tej sprawie chodziło wyłącznie o eliminację konkurenta ze świetnym produktem – znacznie tańszym, nieporównanie bardziej poręcznym i równie bezpiecznym, co foteliki.