Dzisiaj opowiem o paru niespodziankach, jakie mogą sprawić nam dwie specyficzne barwy: czarna i biała.
Podgląd nadruku
Na początek pewna rada natury moralnej. Rozumiem, że skłonność do podglądania to niezbyt miła cecha charakteru i trzeba się jej wystrzegać jak ognia (praca nad sobą – temat zawsze na czasie). Nie pojmuję natomiast, dlaczego tak wielu grafików przenosi ten problem do In Designa, PhotoShopa czy też za przeproszeniem Corela i projektując prace przeznaczone do druku wyłącza podgląd nadruku. Tym samym na ekranie widzą to co chcą widzieć, a nie to, co widzi naświetlarka w drukarni i co w efekcie zostanie wydrukowane. O ile w życiu czasem warto przymknąć oko na niejedno, w poligrafii się to nie opłaca.
Tak więc pierwsza święta zasada brzmi: Jeżeli przygotowujecie projekt dla celów drukarskich pracujcie z włączoną opcją nadruku. Funkcjonalność ta pozwala zobaczyć, jaki efekt w druku przyniesie nam stosowanie na przykład takich sztuczek jak overprint czy knockout. Ale o tym za chwilę.
We wszystkich znanych mi programach DTP opcja Włącz podgląd nadruku jest dostępna w którejś z pozycji paska głównego (np. pozycja narzędzia w Indyku). Niechlubny wyjątek stanowi najnowsza wersja Acrobata Pro. Tam zarządzanie podglądem nadruku jest ukryte we właściwościach głównych programu i nie znam osobiście bezpośredniego skrótu klawiaturowego, który tu można zastosować.
Dlaczego czarny jest szary
Wiele lat temu, kiedy jeszcze marnowałem czas na oglądanie telewizji, często w tymże medium pojawiała się reklama znakomitego proszku do prania. Tak zwana statystyczna polska gospodyni o cielęcych oczach i wałeczkach pod brodą, pokazywała czarno na białym, co zwykłe proszki robią z czarnymi koszulkami. Koszulka wchodziła do pralki czarna a wychodziła szara. Różnicę widać było najlepiej wtedy, kiedy się ułożyło obok siebie dwie koszulki: jedną sprzed prania i jedną wypraną. Oczywiście, stosując reklamowany proszek, problem nie występował. W poligrafii sprawa wygląda podobnie, ale nawet proszkiem z reklamy nie osiągniesz tu wiele.
Projektując publikacje stosujemy zazwyczaj dwa typy koloru czarnego: zwykły składający się wyłącznie ze 100% blacka oraz tzw. głęboki. Składowe tego drugiego uzależnione są od papieru, na którym publikacja ma być wydrukowana oraz od trendu panującego w danym dziale graficznym. Od czego w innych drukarniach zależy ten trend, tego nie wiem, ale u nas w „print4all” zależy on od Bronka i to Bronek podaje ostateczną wykładnię tego, czym jest głęboka czerń. Najnowsza wersja brzmi tak: papier niepowlekany: C-50%, M-40%, Y=40%, B-100%, papier powlekany C-70%, M-60%, Y-60%, K-100%. Ja tam mu wierzę. A wy?
Kiedy wypływać na głębię
Różnica w użyciu czerni zwykłej i czerni głębokiej jest podobna do różnicy w użyciu proszku zwykłego i proszku specjalnego. Aby ją zobaczyć proponuję ćwiczenie. W dowolnym programie graficznym rysujemy dwie koszulki typu t-shirt. Jedną kolorujemy tylko blackiem, a drugą kolorem namieszanym według bronkowej receptury. Jeśli mamy włączony podgląd nadruku różnicę widzimy od razu. W przeciwnym wypadku rysujemy pomiędzy koszulkami pralkę automatyczną. Po co? Za karę, że nie pracujemy od początku z włączonym podglądem nadruku.
O tym, kiedy stosować czerń zwykłą a kiedy głęboką mówi druga święta zasada.
W czarnych tekstach używamy zawsze czerni zwykłej – czyli tylko 100% blacka. Często konwertując tekst z Worda uzyskujemy przypadkowo czarny tekst składający się z wszystkich czterech składowych CMYK-a. To błąd powodujący, że w druku ostrość rysunku czcionki zostanie zaburzona i tekst może wyjść mniej lub bardziej rozmazany. Stopień tego rozmazania jest ściśle powiązany ze stanem ducha drukarza i stanem technicznym maszyny drukarskiej. Lepiej więc nie ryzykować, bo drukarze to ludek neurotyczny.
Głęboką czerń, stosujemy w aplach, dużych powierzchniach, w tłach pod zdjęcia, które same posiadają już czarne tła. Pamiętajmy przy tym ,aby nie przekraczać wartości składowych ponad te, które zaleca dana drukarnia. Jeśli myślimy, że dając cztery setki uzyskamy bardzo, bardzo głęboką czerń to ręczę, iż zamiast wypłynąć na głębię popłyniemy na dywanik szefa.
Overprint i knockout
Najczęściej jednak przekraczana jest trzecia święta zasada. Brzmi ona następująco: jeżeli czarny tekst występuje na kolorowym tle, należy włączyć opcję nadruku czyli overprint. Wyjątek stanowią teksty drukowane na kolorach metalicznych, gdzie nadruk powinien być wyłączony. Przy eksporcie pracy na pdf-a (który jest w tej chwili najbardziej popularnym formatem plików wyjściowych) dostępna jest opcja odpowiadająca za nadruk czerni i należy ją „zaptaszkować”. Nie ma obawy, że pozostałe farby C, M i Y zmieszane z czarną osłabią nam kolor. Dzieje się dokładnie odwrotnie, czarny się pogłębia (efekt ten omawialiśmy w poprzednim akapicie), a dzięki temu unikniemy przykrego w oglądzie świecenia lub bliku powstającego na styku tekstu z tłem. Więcej o blikach będziemy mówić w rozważaniach o zalewkach.
Starczy już tego czarnowidztwa, tak więc na koniec dwa słowa o kolorze białym. Winien on zawsze mieć włączoną opcję knockout, co jest równoznaczne z wyłączeniem opcji overprint. Innymi słowy biały kolor musi wycinać (niektórzy mówią „czyścić”) tło pod sobą, w przeciwnym bowiem wypadku, białe elementy znikną przy naświetlaniu i w pracy ich nie będzie . Kto ma włączony podgląd nadruku ma szansę zauważyć to odpowiednio wcześnie, ale są tacy twardziele, którym nic do rozumu nie przemówi.
Knockout na białym kolorze jest z definicji włączony i wbrew pozorom nie jest łatwo go wyłączyć, a jednak niektórym się to udaje. Dzieje się tak czasem. przy imporcie eps-ów lub tekstów pisanych w kontrze i zasysanych potem do programu DTP. Bywa też, że dzieje się tak z przyczyn tajemnych, bo praca w poligrafii to naprawdę zajęcie dla mistyków…
Z chochlikowym pozdrowieniem
Andrzej Gołąb
www.print4all.pl
http://chochlik-drukarski.blogspot.com/