Mariusz Wlazły to jeden z najbardziej utytułowanych siatkarzy młodego pokolenia. Swoją karierę sportową zaczynał od pływania, jednak z czasem zmienił dyscyplinę i już w 2003 roku zdobył mistrzostwo świata juniorów wraz z reprezentacją Polski siatkarzy. Obecnie jest kapitanem klubu PGE Skra Bełchatów, z którym wielokrotnie zdobywał Mistrzostwo Polski. Poza sportem, angażuje się w pomoc chorym dzieciom, m.in. poprzez współpracę z fundacjami Herosi, Możesz i Dr Clown. A prywatnie właśnie kończy budowę swojego domu, w którym zamieszka z żoną Pauliną i dwuletnim synem Arkiem.
Dlaczego zdecydowaliście się Państwo na zamieszkanie w domu jednorodzinnym?
Dom jednorodzinny daje wiele korzyści. Pierwsza z nich to nasz własny, duży ogród. Nie musimy też przejmować się uciążliwymi sąsiadami zza ściany, co mogłoby się zdarzyć, gdybyśmy mieszkali w bloku czy kamienicy. Tam też nie moglibyśmy mieć kominka. Jednak dom to również obowiązki, chociażby takie jak odśnieżanie w zimie, a latem – podlewanie i koszenie trawy. Lubię te zadania, ponieważ właśnie przy nich najlepiej wypoczywam. Taka praca daje sporo satysfakcji i pozwala się odstresować po ciężkich rozgrywkach.
Gdzie znajduje się Państwa dom i jakie czynniki zdecydowały o wyborze jego lokalizacji?
Chcieliśmy być blisko rodziny, dlatego zdecydowaliśmy się zamieszkać w miejscowości rodziców mojej żony Pauliny. Duże miasta potrafią być męczące, a ja cenię sobie spokój. Po ważnym meczu mogę usiąść przed kominkiem i zregenerować siły. Tak czyste otoczenie ma również dobry wpływ na naszego dwuletniego syna Arka, który lubi rodzinne spacery w pobliskich lasach.
Co zdecydowało o wyborze projektu?
Czynników było kilka, w tym liczba pomieszczeń, całkowity metraż oraz wygląd zewnętrzny. Bardzo ważne też było dla nas, żeby w domu był kominek i żeby znajdował się w centralnej części budynku. Przede wszystkim jednak o wielu aspektach decydowała technologia, ponieważ nasz dom jest wykonany z bali. Wykluczyło to m.in. projekty z dachami kopertowymi. Zależało nam również na otwartej kuchni i antresoli. To wszystko udało się zbudować dzięki projektantowi – rodowitemu góralowi, który również mieszka w domu z bali.
Kiedy rozpoczęła się budowa domu i czy już dobiegła końca?
Pierwsze prace ruszyły w marcu 2010. Budynek wciąż jeszcze nie został ukończony. Na początku nie mieliśmy zbyt dużo szczęścia i trafiliśmy na „fachowców”. Potem musieliśmy wprowadzić wiele poprawek, przez co budowa opóźniła się o około pół roku. Dom nadaje się już do zamieszkania, ale nadal nad nim pracujemy, ponieważ brakuje niektórych elementów wykończenia wnętrz oraz wokół domu. Jednak już teraz możemy cieszyć się jego urokiem. Najprzyjemniejszy jest zapach drewna, z którego wykonano konstrukcję.
Czy może Pan powiedzieć coś więcej o wykonaniu ścian?
Postawiliśmy na ekologię, dlatego wybór padł na bale. Są one wykonane metodą tradycyjną z litego drewna. Mają 30 cm średnicy i co najważniejsze, każda z nich została zrobiona ręcznie. W przeciwieństwie do bali wykonanych przy użyciu tokarki, te mają niepowtarzalny kształt oraz nie są tak gładkie. Do ich uszczelniania wykorzystaliśmy mszenie. Ten tradycyjny materiał wymagał dużo pracy, ale końcowy efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania.
Jakiego rodzaju pokrycia użyto do zbudowania dachu?
Dom z bali jest ponadczasowy, więc taki musi być również jego dach. Po raz kolejny postawiliśmy na sprawdzone, tradycyjne rozwiązania i wybraliśmy dachówkę ceramiczną. Dzięki niej mamy pewność, że dach przetrwa pokolenia. Zdecydowaliśmy się na dachówkę zakładkową Fleming marki Röben. W kwestii koloru najwięcej do powiedzenia miała moja żona, Paulina. Wybrała odcień czarno-brązowy, który doskonale komponuje się z drewnianą konstrukcją domu.
Czy dom posiada poddasze użytkowe?
Oczywiście! Nie wyobrażam sobie, żeby nie zagospodarować takiej ilości wolnego miejsca. Dom i tak trzeba zadaszyć, a dzięki temu zyskaliśmy kolejne metry kwadratowe, na których urządziliśmy dodatkowe pokoje. Szkoda byłoby marnować taką przestrzeń.
Czy budynek posiada jakieś unikalne rozwiązania techniczne?
Już na etapie projektowania, stawialiśmy na rzeczy praktyczne, dlatego zrezygnowaliśmy z basenu. Nasz klimat nie sprzyja jego utrzymaniu, poza tym zawsze można kupić konstrukcję przenośną, którą można schować na zimę. Przyda się natomiast altana grillowa, domek gospodarczy, drewutnia i rowerownia.
Co najbardziej podoba się Państwu w całym domu?
Naszym ulubionym miejscem jest salon ze wspomnianym wcześniej kominkiem. Lubimy też spędzać czas na zadaszonej werandzie. Bardzo podoba mi się wykończenie sufitu. Może dlatego że sam go kładłem? To moje dzieło i jestem z niego bardzo dumny.
Jakie prace związane z pielęgnacją ogrodu lubią Państwo najbardziej?
W zasadzie wszystkie. Koszenie trawy, przycinanie drzew, podlewanie i sadzenie roślin – w tych czynnościach znajduję odskocznię od życia codziennego. Lubię też majsterkować. Dużą przyjemność sprawia mi, gdy zrobię coś sam. Nieważne, czy to jest drewniana doniczka, czy duża skrzynia. Dom to moja pasja, dlatego tak starannie dobieram materiały i elementy jego wykończenia.
Jakie było największe wyzwanie podczas budowy?
Byli nim oczywiście wspomniani wcześniej „fachowcy” i to, co po sobie zostawili. Teraz już wiemy, aby uważniej dobierać wykonawców. Mądry Polak po szkodzie.