To, że musimy w Polsce, ale też na Śląsku przejść na gospodarkę niskowęglową i postawić na odnawialne źródła energii, jest dla mnie oczywiste. Odejście od paliw kopalnych na rzecz czystych i bezpiecznych metod pozyskiwania ciepła i prądu przyczyni się do poprawy warunków naszego życia i zdrowia. Pozwoli na zmniejszenie kosztów wynikających z ochrony zdrowia, zmniejszy zanieczyszczenie wód i ilość odpadów, ale przede wszystkim zwiększy bezpieczeństwo energetyczne i rozwój innowacyjności polskiej gospodarki. Ta prawda dociera do społeczeństwa bardzo powoli. Polacy boją się zmian, często nie ufają ekologom, wierzą za to politykom przekonującym, że zmiany są wprowadzane w życie i problem typu smog zostanie rozwiązany w szybkim czasie. Przykro mi to pisać, ale nie zostanie, zwłaszcza, jeśli nie przyspieszy tempo zmian i rozwój edukacji.
Przykład, który przynosi efekty i służy mieszkańcom można znaleźć w Niemczech. To tam ponad 10 lat temu zaczęto stawiać na spółdzielnie energetyczne, które pozwoliły lokalnym społecznościom budować większą niezależność energetyczną i lepiej korzystać z energii ze źródeł odnawialnych. Te energetyczne inwestycje obywateli określa się w Niemczech mianem Bürgerenergie, czyli „energetyki obywatelskiej”. Nazywa się tak projekty, w których osoby prywatne lub lokalne przedsiębiorstwa pojedynczo lub wspólnie inwestują własny kapitał w obszarze energetyki. Chodzi nie tylko o odnawialne źródła energii, ale o wszelkie inwestycje w energetyce, również te związane z siecią energetyczną ;ub oszczędzaniem energii.
Jak to działa?
Spółdzielnie energetyczne są aktywne głównie w obszarze produkcji energii elektrycznej (95 %), zwłaszcza z fotowoltaiki, oferują również usługi w zakresie doradztwa oraz kontraktingu energetycznego. Zajmują się również sprzedażą energii w infrastrukturę sieciową. Co istotne – prawie połowa instalacji fotowoltaicznych oraz tych, które wykorzystują biomasę lub biogaz, a także więcej niż połowa elektrowni wiatrowych w Niemczech została sfinansowana przez obywateli. Aby przystąpić do spółdzielni energetycznej należało mieć średnio 714 Euro na wykupienie pojedynczego udziału. Znaczna liczba spółdzielni oferowała udziały nawet po 50 Euro, tak, by przystąpienie i partycypowanie w zysku umożliwić także osobom o niskich dochodach. Średnia liczba członków założycieli to 29 osób, choć w Niemczech potrzeba jedynie 3 osób do założenia spółdzielni. Faktycznie 61% powstałych spółdzielni założyło nie więcej niż 20 członków. Przykładów prężnie działających spółdzielni można szukać także w dalszej części Europy. Jedną z czołowych spółdzielni energetycznych działających w Europie jest Ecopower, czyli belgijska spółka energetyczna oferująca sprzedaż zielonej energii elektrycznej i paliwa odnawialnego. Liczy ponad 50 tys. członków. Marzą mi się spółdzielnie energetyczne na Śląsku na znacznie mniejszą skalę, ważne by były.
Monika Paca-Bros – polska działaczka społeczna, radczyni prawna, przedsiebiorca, pionierka rewitalizacji przestrzeni poprzemysłowych oraz rewitalizacji społecznej na Górnym Śląsku.